Monday, March 7, 2016

2. Art is the new black.

- Zayn? - pyta ze zdziwieniem Jenna, wychodząc z taksówki, która podwiozła ją pod sam blok. Poprawia okulary przeciwsłoneczne na nosie i odgarnia kosmyk włosów za ucho, który zdołał uwolnić się z małego koczka na czubku głowy. 

Jest kilka dni później, w których widywali się jedynie w korytarzu i wymieniali krótkim "cześć, co słychać?". Wciąż jest czerwiec i dzisiaj wreszcie od trzech dni nie pada a zamiast tego miasto spowija ciepłe, letnie słońce. Zayn siedzi na schodach przed wejściem do budynku i opiera się plecami o dwa stopnie za sobą. Wygląda dość... komicznie. Może trochę jak bezdomny, Jenna zauważa jego poplamioną koszulę i stare dresy. Tuż obok niego leży duży, porcelanowy kubek z brytyjską flagą i napisem "I love London". Nie odpowiada, nawet nie otwiera oczu, pozwalając aby promienie czerwcowego słońca przyjemnie grzały jego twarz. 

Jenna marszczy czoło i słyszy jak taksówkarz włącza się do ruchu, zostawiając ją na środku chodnika zdezorientowaną i zdziwioną. Stoi prosto a ludzie wokół przechodzą tuż obok, pewnie mając ją za wariatkę. Rusza naprzód dopiero, kiedy jakiś starszy mężczyzna przypadkowo szturchna jej ramię.

Staje przed tą zmarnowaną postacią mężczyzny i przechyla głowę odrobinę w prawo, myśląc, że stało się coś poważnego.

- Zayn, stało się coś? - pyta troszkę przejęta, ponieważ to bardzo niecodzienny widok, kiedy twój sąsiad okupuje wejście do klatki schodowej zamiast swojego przytulnego mieszkanka. W dodatku wyglądając... tak. Poprawia trzymany w dłoniach segregator, w którym pokazywała wcześniej swoje prace Nicole i prostuje postawę.

Zayn otwiera oczy dopiero wtedy, gdy orientuje się, że ktoś rzuca na niego cień. Spogląda z dołu, mierząc dziewczynę dokładnym spojrzeniem - od szczupłych, odkrytych nóg w górę tułowia poprzez krótką granatową sukienkę w pastelowe trójkąty, na końcu lądując na dużych, ciemnych okularach. Sekundę później znów zamyka oczy.

- Cześć.

- Cześć? - Jenna unosi brew, czego jej sąsiad nie może już zobaczyć.

- No. Cześć. - wzrusza ramionami. - Śmiało, zmieścisz się.

Czy on jest poważny?

-  Wszystko okej? - pyta ostrożnie, opierając łokieć o poręcz niskich schodów, na których leży 
chłopak. Stoi stopień niżej od miejsca, gdzie oparł bose stopy i patrzy na niego z niedowierzaniem. Dopiero z tego miejsca dostrzega kawę, którą Zayn ewidentnie musiał znieść ze sobą na dół. 

- Yhym. 

- Na pewno?

- Skąd te pytania?

- Hm, niech pomyślę... - dziewczyna przewraca oczami i wygodniej opiera się całym bokiem. Zayn co chwilę otwiera i zamyka prawe oko, starając się zachować kontakt wzrokowy, ale słońce świeci prosto w jego oczy, więc i tak za wiele nie widzi. Układa ramiona wygodniej pod głową i drapie się gdzieś za uchem. 

- Szukam. - odpowiada, wiedząc, że nie doczeka się rozwinięcia myśli.

- Szukasz? - Jenna już teraz myśli, że jest w ukrytej kamerze.

- Poczekaj chwilę. - prosi, wyjmując telefon z kieszeni brudnych dresów. - Harold, skarbie, znieś mi fajki, co? - odbiera szybko połączenie, które trwa dosłownie chwilę. Następnie całą uwagę znów poświęca sąsiadce. - Szukam, tak. Czekam na chwałę z nieba, strzałę natchnienia albo porządnego kopa w dupę.

Co?

- Jesteś chory? 

  Zayn parska śmiechem, kręcąc na boki głową, a Jenna zastanawia się dlaczego wciąż tu stoi zamiast uciec do siebie.

- Jestem wypalony. Wiesz jakbym był... bez nerki. Chociaż nie, to akurat głupi przykład, bez płuca. Z połową żołądka, z jedną aortą, z...

- Chyba już pójdę.

- Nie! Poczekaj, poczekaj. - szybko podnosi się do siadu, kiedy dziewczyna próbuje go ominąć, 
ale zastyga z jedną nogą na wyższym stopniu, lądując obcasem centymetr od jego stopy. - Zrobisz coś dla mnie..? Potrzebuję twoich skojarzeń, okej? 

- Dawaj.

- Ciekawość zabiła kota*.

- King.

  Zayn przewraca oczami.

- Coś innego..?

- Malik! - ktoś krzyczy zza drzwi, na co oboje szybko obracają się w odpowiednią stronę.

Z klatki schodowej wychodzi jakiś chłopak, a następne co Jenna zauważa to lecąca w ich stronę paczka papierosów, którą w ostatnim momencie łapie Zayn. Brunet kiwa z uznaniem głową i wyjmuje jednego niemal od razu, przeszukując swoje spodnie. Z pomocą przychodzi ten sam chłopak, rzucając na jego uda ciemnofioletową zapalniczkę. 

Dziewczyna od razu łapie, że jest to współlokator Zayna, o którym wiedziała tylko tyle, że zatrzasnął swoje klucze i dzięki niemu dostała numer do ślusarza, który w ubiegłym tygodniu uratował jej życie. Dzieki Bogu za takich ludzi. 

Chłopak ma około dziewiętnastu lat, może dwudziestu. Na pewno jest młodszy od Zayna, któremu dawała mniej więcej dwudzieścia trzy. Poza tym wyglądają... odmiennie. Tak, to chyba dobre słowo. Ten ma burzę kręconych włosów i jest stosunkowo blady. Właściwie to tylko tyle jest w stanie teraz zauważyć, ponieważ ma na nosie okulary przeciwsłoneczne, które zasłaniają mu pół twarzy. Oprócz tego Jenna pozwala sobie szybko spoglądnąć na jego sylwetkę i podejrzewa, że musi być wyższy od Zayna. Ma na sobie zwykły biały t-shirt i ciemne spodnie z dziurą na kolanie, wygląda więc... zwyczajnie. Po prostu.

  Następuje krótka, troszkę dziwna chwila ciszy, w czasie której brunet na schodach bierze ostatniego łyka kawy i odapala papierosa. Powoli opiera się o barierkę, przesuwając się tak, by mieć dobry widok na kobietę przed nim i współlokatora tuż za nim. Wypuszcza z płuc pierwszą porcję dymu i wskazuje brodą między pozostałą dwójkę.

- Harold, mój współlokator i Jenna, nasza nowa sąsiadka. - przedstawia, strzepując żar  do pustego kubka.

  Dziewczyna musi szybko przełożyć z prawej ręki do lewej cały swój asortyment rysowniczy, żeby móc uścisnąć dłoń, którą ten chłopak właśnie jej podaje. Posyła mu delikatny uśmiech.

- Harry, właściwie. - prostuje.

- Harold, właściwie. - droczy się Zayn, za co dostaje krzywe spojrzenie od przyjaciela. Jenna chichocze uprzejmie, czym zdobywa na siebie całą uwagę. Harry uśmiecha się trochę, co może odrobinę go ośmiela.

Znają się od minuty, ale Jenna już widzi w jego sposobie bycia, że nie jest taki sam jak Zayn. Jego postawa jest odrobinę wycofana, jest spięty i chyba czuje się trochę niepewnie. Zauważyła to w momencie, kiedy mierzył ją wzrokiem przy rzucaniu fajek, może jest trochę onieśmielony. Mówiąc szczerze to właśnie do czegoś takiego jest przyzwyczajona, mało kto czuje się pewnie w nowym towarzystwie, prawda? Nie każdy jest tym schodowym brunetem. Brawurowy charakter Malika jest czymś znacznie rzadziej spotykanym.

Kiedy dziewczyna orientuje się, że to odpowiedni moment na ucieczkę robi to szybko, zanim któryś z nich postanowi ją przetrzymać. Posyła chłopcom jeszcze jeden mały uśmiech i grzeczne "do zobaczenia" i wymija ich, od razu ruszając do windy. 











Weszła do swojego mieszkania jakieś dziesięć minut wcześniej, kiedy nagle rozlega się dźwięk dzwonka. Marszczy czoło i spogląda na zegar ścienny obok telewizora, który wskazuje dopiero siedemnastą trzydzieści. Brad ma wpaść dopiero koło dziesiątej.

  Odkłada sok z powrotem na kuchenny blat i idzie boso przez salon, po drodze związując włosy, ponieważ na zewnątrz jest jakieś dwieście stopni, a ona nie ma jeszcze klimatyzacji. Będą musieli wieczorem o tym porozmawiać.

Otwiera drzwi i marszczy czoło, widząc przed sobą Zayna. Nadal wygląda jakby coś właśnie go przejechało, ale jego twarz wydaje się trochę strapiona. W lewej dłoni trzyma swój kubek i Jenna już wtedy domyśla się, że przyszedł tu od razu z podwórza. Już chce zapytać czy może w czymś pomóc, ale on szybko zabiera głos.

- Masz chwilę? - pyta, a ona zamiast pomyśleć dwa razy kiwa ostrożnie głową w geście potwierdzenia. - Chciałbym ci coś pokazać. I może wyjaśnić.

Spogląda więc na niego, a jej wzrok ląduje w jego oczach, które są odrobinę przymknięte i wyglądają na bardzo smutne i zmęczone, Jenna czuje małą litość. Kiwa więc głową trochę pewniej i ubiera szybko płaskie baleriny, których akurat nie schowała do szafki i zamyka za sobą drzwi. Zayn przepuszcza ją przodem a ona kieruje się do jego mieszkania, splatając ramiona na brzuchu i czując małe deja vu.

Gdy otwiera przed nią drzwi ona posyła mu małe spojrzenie, które bardziej było upewnieniem się czy to na pewno okej. Zayn unosi kącik ust w smutnym półuśmiechu i wskazuje jej, by przekroczyła próg. Robi więc to odrobinę bardziej niepewnie niż za pierwszym razem.

  Salon się... zmienił. I to naprawdę zmienił. Po minimaliźmie i chłodzie, który dostrzegła tu kilka dni wcześniej nie ma już śladu. Przez chwilę nawet myśli, że ktoś ich napadł, ale szybko zdaje sobie sprawę, że nie to nie wygląda jakby coś zginęło a wręcz przeciwnie.

Jedna z kanap stoi przesunięta o jakieś dwa metry bliżej telewizora, rezerwując miejsce dla... Jenna właściwie sama nie wie jak to określić.

  Połowę pokoju zajmują... płótna. Ze trzydzieści uściślając. Czyste, oparte o kanapę i przytrzymywane przez niezbyt wysoki stos książek typu encyklopedycznego. Dziewczyna niepewnie robi jeszcze parę małych kroków wgłąb pomieszczenia dokładnie lustrując jego wygląd i szukając każdej, nawet najmniejszej zmiany.

Przy oknie dostrzega wielką, drewnianą pustą sztalugę. Na całej powierzchni parapetu porozkładane jedna na drugiej palety malarskie, część brudna, część jeszcze nie, a cały biały dotąd parapet mieni się dziesięcioma odcieniami różnych kolorów. Część pędzli tkwi w szklanym wazonie wypełnionym wodą, ale kilka leży na rozłożonej gazecie na podłodze. I wszędzie wokół rozciągają się podarte kartki, zwinięty ręcznik papierowy i pojedyncze krople farby. 

  To naprawdę ostatnie czego się spodziewała.

Nie może oderwać wzorku od całego tego bałaganu i kompletnie ją zatyka, nie wiedząc co mogłaby o tym wszystkim powiedzieć. A przede wszystkim zastanawiając się co Zayn chciałby od niej w tym momencie usłyszeć.

- Ciekawość zabiła kota. - mamrocze tak cicho, że prawie nie rozumie. - To pieprzony temat mojej wystawy.

  Wystawy? Wow, jest pod wrażeniem.

Obraca głowę w tył tak, żeby móc na niego spojrzeć.

- Jesteś artystą?

- Tak sądziłem, dopóki nie strzeliłem sobie w kolano tym tematem. - obchodzi ją, kierując się w stronę kanapy i opierając się o nią tyłem. Przeczesuje dłonią włosy i ciągnie za kilka kosmyków, wypuszczając ciężki wydech. Bezradnie spogląda najpierw na nią, a później na swoje miejsce pracy i wzdycha jeszcze raz.

Jenna ciekawsko wychyla się trochę w prawo, próbując dojrzeć przy ścisnie część skończonego obrazu, który tylko w części nie był zakryty jakąś tkaniną. 

- Miałem kupę pomysłów, wiesz? Myślałem, że to strzał w dziesiątkę. Nie mogłem się doczekać aż w końcu zacznę malować i wszystko nagle chu... - przerywa nagle, jakby uświadamiając sobie co chce powiedzieć. Patrzy na Jennę, która tylko unosi brew, więc powstrzymuje się od klnięcia. - ... motyla noga.

Jenna tłumi śmiech, zaciskając mocno wargi, żeby się nie roześmiać. Zayn trochę to odwzajemnia, więc uznaje to za dobry znak.

- Dlatego mogłem być nieco... dziwny przed chwilą? Jestem zdesperowany.

Rozumie to. Może nawet lepiej niż mogłoby się wydawać.

Zbiera się na odwagę i podchodzi trochę bliżej sztalugi, którą z ciekawością ogląda. Nie spodziewała się czegoś takiego, było to zaskoczenie, ale z drugiej strony także chęć poznania Zayna bliżej. Uwielbia sztukę pod każdą postacią, jest zakochana w malarstwie Caspara Davida Friedricha i ubóstwia operę, na której zawsze się wzrusza. Fascynuje ją, dlatego postać mulata wydała jej się konieczną składową. 

- Potrzebujesz inspiracji? - pyta po kilku długich chwilach, tym razem przyglądając się panelom.

- Inspiracji, motywacji i czasu. Ale przede wszystkim chęci. To wszystko co dotąd układałem sobie w głowie nagle zniknęło, sczerniało. Umarło. 

- Może powinieneś trochę odpuścić? - obraca się w jego stronę, a on unosi brwi w górę, słuchając dalej z pewną dozą sceptyczności. - Mam na myśli... Nie narzucaj sobie takiej presji, nic dobrego z tego nie wyjdzie.

  Zayn prycha.

- Na pewno. Jeśli odpuszczę to umrę z głodu albo z zimna. Albo z głodu i z zimna.

- Jest czerwiec.

- To całkiem blisko do zimy. 

Jenna przerwaca oczami. - Staram się pomóc.

- Wiem, przepraszam. - mruczy pokonany. - Po prostu dobija mnie to, że tyle na to czekałem i 
wyszło jak zwykle. Coś mnie blokuje i jestem zdesperowany, żeby wiedzieć co to.  Muszę się napić. - informuje nagle, podnosząc się z miejsca. - Lubisz whisky? 

- Nie, dziękuję. 

Wzrusza ramionami na jej odpowiedź i sam wlewa sobie jakieś pół szklanki.

- Może powinieneś podejść do tematu trochę inaczej? Co ciekawi cię najbardziej? W tej chwili, szybka odpowiedź.

- Mam powiedzieć prawdę, czy być dżentelmenem? 

Przewraca oczami po raz tysięczny dzisiejszego dnia, ale podnosi rękawicę, którą jej rzuca.

- A czy dżentelmeni kłamią?

- Tylko wtedy, gdy nadal chcą pozostać dżentelmenami.

- A co jeśli... nie? - Jenna odwraca się już całym ciałem w jego stronę i opiera łokieć o lewe przedramię owinięte wokół brzucha. Przykłada dłoń do  twarzy i sunie palcem po swojej dolnej wardze jakby w geście zastanowienia. A później robi to samo koniuszkiem swojego języka. 

Zayn od razu łapie i trochę śmieje się pod nosem, kręcąc głową i upijając duży łyk whisky.

Ona też ma ochotę skomentować to w jakiś podobny sposób, ponieważ oboje widzą jej niezbyt subtelny flirt i oboje wiedzą, że to tylko żarty, ale mimo to... Odrobinę jakby działa. 

- Jak bardzo niedżentelmeńskie będzie moje zachowanie, jeśli zapytam, czy zostaniesz na noc?

  Wtedy Jenna już nie wytrzymuje i niemal parska śmiechem, niemal, ponieważ jest damą.

Dlatego uśmiecha się może (może) w odrobinę uwodzicielski sposób, kiedy rusza w jego stronę, zatrzymując się w odległości może dziesięciu centymetrów. Zayn wydaje się być zdziwiony, kiedy puszcza mu oczko i mówi znacznie ciszej:

- Nie wystarczy, żebyś się zastanowił nad inspiracją. Czasami trzeba ją poczuć.

A później wychodzi, zostawiając go ze szklanką whisky w połowie drogi do ust.

Chce go poznać. Gdzieś w środku wie, że powinna.




 


_________
* Curiosity killed the cat - ciekawość zabiła kota (przysłowie angielskie) - ciekawość to pierwszy stopień do piekła po naszemu. Jenna jest Francuzką, więc skojarzyła to tylko przez słynny cytat S. Kinga z książki "Buick 8" - Ciekawość zabiła kota, satysfakcja go wskrzesiła.

Jest ktoś? :)
_________


<= Poprzedni                                                    Spis rozdziałów                                                       Następny =>

4 comments:

  1. stwierdziłam dziś że wejdę sobie na twojego bloga tak z sentymentu bo pamiętam te czasy jak czywtałam it makes me wanna fly, właściwie nie spodziewałam się niczego nowego więc możesz sobie wyobrazić moje zaskoczenie i przeogromną radość gdy zobaczyłam że zaczęłaś nowe opowiadanie i to jeszcze z zaynem �� ogólnie jestem bardzo ciekawa tego co będzie w kolejnych rozdziałach bo bardzo dobrze piszesz i no cóż umiesz wciągnąć czytelnika no i jeszcze strasznie się ciesze że zayn jest artystą bo temat sztuki jest dla mnie bardzo ciekawy a myślę że przrdstaiwsz go w interesujący sposób, no to chyba by było na tyle, trochę się rozpisałam na koniec jeszcze życzę powodzenia w pisaniu xx.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Minęły dwa lata od ostatniego rozdziału immwf, uwierzysz? :D ja nie mogę!
      Baaardzo jest mi miło, że tutaj zajrzałaś i że jeszcze o mnie pamiętasz :) mam nadzieję, że Pillowtalk również ci się spodoba, choć będzie się bardzo różnić od tego, co publikowałam tutaj wcześniej :)

      Temat sztuki jest dla mnie teraz także baaardzo, bardzo ciekawy i czuję się z nim dość mocno związana także tego nie zabraknie! :)
      Dziękuję i tobie również życzę wszystkiego najlepszego i obyś wpadała tu częściej haha :) xx

      Delete
  2. świetny rozdział, jak i z resztą całe opowiadanie :) świetnie opisujesz i w dodatku jest akcja. Nic dodać, nic ująć. Już widziałam ciebie na moim blogu xd dlatego jakbyś mogła podaj adres dalej: http://not-even-the-gods-above.blogspot.com/. Pozdrawiam i życzę sukcesów xx

    ReplyDelete