Saturday, January 18, 2014

20. Livin' on a prayer.


         - Kocie? - spytał Niall, nie odrywając się ode mnie ani na centymetr. Spoglądał raz na mnie, raz na Harry'ego jakby czekał na wyjaśnienia, ale żadne z nas się nie odezwało. Zagryzłam dolną wargę i położyłam otwartą dłoń na ramieniu blondyna, odpychając go delikatnie od siebie. Harry uśmiechnął się wyniośle i zmrużył oczy.

          - Dobra, nie chcę psuć sobie wieczoru, więc grzecznie cię proszę, żebyś wyszedł z mojego domu. - powiedział zmęczonym tonem Horan, a ja niepewnie uniosłam wzrok. Odsunął się już ode mnie niemal całkiem. Stał teraz bokiem, nie spuszczając wzroku ze Stylesa, który ze zrozumieniem pokiwał głową.

          - Oczywiście. - uśmiechnął się sztucznie i zrobił dwa kroki w naszą stronę, wyciągając do mnie dłoń. - Idziemy. - zarządził. Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu. No tak, Harry taki bezkonfliktowy...?

          - Ty wychodzisz. - odparł stanowczo Niall, stając pomiędzy nami, a ja poczułam jak moje ciało zaczyna sztywnieć ze zdenerwowania. Widziałam jedynie połowę twarzy Harry'ego i tył blondyna, ale nie wyglądało to najlepiej. Hazza ściągnął brwi i zacisnął na chwilę wargi, a ja jak sparaliżowana nie mogłam się ruszyć.

          - Nie zgrywaj bohatera, błagam... - zaśmiał się głośno, ale widziałam, że był przesiąknięty złością. - Odsuń się, nie chcę mi się znowu kłócić. - warknął. - I tak z góry wiadomo kto wygra.

          - Mówię poważnie, Harry. - zastrzegł. - Wynocha. - pokazał dłonią na wyjście, na co lokaty tylko prychnął głośno pod nosem.

          - Wychodzę z nią.

          - Cóż, wydaje mi się, że i w tym przypadku Zayn może dać ci po ryju jak ostatnio. - zripostował natychmiast.

          - Ty nie masz na to jaj? - podjudzał, a ja miałam ochotę przerwać to zanim tak naprawdę się zaczęło, ale byłam zbyt zestresowana i przestraszona samą obecnością Stylesa w takich nerwach.

          Trójka chłopaków, których poznałam z drużyny rugby stanęła w przejściu i w ciszy obserwowała rozwój sytuacji. Zrobiłam dwa kroki w tył, ukrywając się trochę za plecami Horana i prosiłam w myślach, żeby skończyli, żeby Harry wyszedł, a po mnie przyjechała Leila, zupełnie tak jak obiecała przed moim wyjściem...

          - Nie zamierzam zniżać się do twojego poziomu. - mruknął blondyn z satysfakcją aż namacalną w głosie. - Skoro nie potrafisz rozmawiać jak człowiek tylko zachowujesz się jak zdziczała małpa, naskakując na wszystkich po kolei to nie jest mój problem. - wzruszył ramionami. - Mam nadzieję, że pamiętasz gdzie są drzwi.

            Harry ze złości się gotował. Widziałam to. Jego twarz przybrała ciemniejszego koloru, a oczy zrobiły się jeszcze mniejsze. Jedna z dłoni zacisnęła się niebezpiecznie w pięść. Cholera...

           - Nie będę dwa razy powtarzał. - warknął, wychylając się zza Nialla i lądując spojrzeniem na mnie. - Zbieraj się. - dodał, a kiedy blondyn dotknął jego ramienia, odpychając go w tył wszystko działo się bardzo szybko.

           - Dotknij mnie jeszcze raz, Niall, a zrobię coś, czego możesz pożałować. - odgrażał się Styles.

           - Oh, chyba zacznę się bać. - zironizował młodszy, jeszcze raz pchając Harry'ego w stronę wyjścia. - Spierdalaj.

            Potem wszystko działo się przeraźliwie szybko. Styles odepchnął Nialla zdecydowanie mocniej niż blondyn mógł się tego spodziewać, tak że ten niemal na mnie wleciał, w ostatniej chwili łapiąc równowagę. Jego pięść wystrzeliła w górę i uderzyła lokatego prosto w policzek. Horan upadł na ziemię, uderzając dodatkowo tyłem głowy w szafkę kuchenną, a trójka chłopaków, która się temu przyglądała podbiegła do nich i zaczęła od siebie odciągać. Wśród nich pojawił się Louis z ręką rozłożoną na klatce piersiowej Harry'ego delikatnie odpychając go od całego zdarzenia. Jeden z chłopaków klepał lekko Nialla w policzek, żeby ten zaczął ogarniać co się wokół niego dzieje, bo siła z jaką uderzył wywołała tak głośny huk w kuchni, że ja sama odleciałam ze strachu na drugi koniec pomieszczenia. Wszyscy ludzie zebrali się przed wejściem do kuchni, uważnie obserwując co się w niej dzieje. Z ust Harry'ego ciekła ciemnoczerwona krew - albo z któregoś zęba albo z rozciętej wargi. Nie mogłam dokładnie jej się przyjrzeć.

              - Idź stąd, Harry. - nakazał Louis, wysyłając mu kilka wymownych spojrzeń, po czym odwrócił się w moją stronę. - Ty też. - warknął do mnie, a ja wciągnęłam głośno powietrze.

            Jeden z chłopaków mówił coś do Nialla, a ja zaczęłam się o wszystko obwiniać. Bo przecież, gdybym...

               - Claudia. - przypomniał stanowczo Tomlinson, a ja skierowałam się ku wyjściu.

             Wyminęłam Harry'ego bez słowa i zabrałam swoją torebkę z blatu, wybiegając niemal z tej kuchni. Pociągnęłam żałośnie nosem i jedyne, o czym myślałam to telefon do Leili. Jak tylko znalazłam się na podwórku blondyna zaczęłam nerwowo przeszukiwać torebkę, za wszelką cenę chcąc powstrzymać cisnące mi się do oczu łzy. Jak na złość telefon gdzieś się zawieruszył, a ja byłam bliska krzyku, żeby uwolnić wszystkie targające mną emocje i te pieprzone poczucie winy...

               - Idziemy. - warknął głos gdzieś za mną, w którym od razu rozpoznałam Harry'ego. Jeśli wcześniej myślałam, że moje nerwy osiągnęły apogeum to teraz przekraczał wszelkie granice.

                Nie odezwałam się, kiedy mnie wymijał tylko jeszcze szybciej zaczęłam przeszukiwać swoją torbę. Nie mogłam teraz wyjść z Harry'm, nie po tym, co miało przed chwilą miejsce.

                - Do kurwy nędzy, czy ty jesteś głucha?! Mówię coś do ciebie! - krzyknął stając krok przede mną i wyszarpując mi torebkę z rąk.

                - Przestań się na mnie drzeć! - w przypływie odwagi nie odczuwałam już żadnych hamulców jeśli chodziło o niego. - Oddawaj. - złapałam za ucho torebki i pociągnęłam ją w swoją stronę, ale jej nie puszczał. Wziął kilka głębszych oddechów i mocno przyciągnął ją do siebie tak, że już nie miałam szans, żeby mu ją odebrać. - Co jest?!

                 - Powiedziałem, że idziemy, więc rusz dupę! - krzyknął ponownie, mocno łapiąc mnie za ramię i boleśnie wbijając swoje palce w moją skórę. Próbowałam się wyswobodzić, ale był nieugięty. Prowadził mnie w stronę zachodniej części ulicy.

                  Jego warga nie przestawała krwawić, brudząc już teraz całą jego brodę i biały t-shirt, który na sobie miał. Wyglądało groźnie. Mówił jakoś dziwnie, trochę jakby seplenił, a ja wiedziałam, że to od ciosu Nialla, ale aż wzdrygałam się na ten widok, który odtwarzał się w mojej głowie ciągle i ciągle od nowa. Jego czoło ciągle pozostawało zmarszczone z nerwów. Podniósł do góry rękę i przedramieniem próbował zetrzeć krew z twarzy, ale warknął siarczyste "kurwa" i syknął groźnie z bólu. Nie byłam w stanie oddychać...

                   Po jakiś trzech minutach tego "spaceru" rozpoznałam dom Harry'ego. Czerwona cegła, duże drzewo przy podjeździe... Zaraz, co?!

                   Mocniej chwycił moje ramię, a ja zacisnęłam zęby z bólu i pozwoliłam mu się wprowadzić do środka. Cholera, przecież jego...

                - Hazz? - usłyszałam wysoki, kobiecy głos zaraz po tym, jak przeszliśmy przez próg.

                   Cóż... Nie w takich okolicznościach chciałabym po raz pierwszy go odwiedzić. Znajdowaliśmy się w ogromnym salonie, a z lewej dochodził ten głos. Sekundę później usłyszałam stukot naczyń, więc domyśliłam się, że ta osoba musiała znajdować się w kuchni. Jego mama...? Jezu.

                 - Ha... - kobieta pojawiła się nagle w progu, w rękach trzymając kuchenny ręcznik. - Jezu, co się stało? - spytała, szerzej otwierając oczy ze zdziwienia. Najpierw jej wzrok padł na Harry'ego, później na mnie, a sekundę po tym znów na chłopaka.


                  - Nie teraz, Gemma. - urwał. A więc musiała być to jedna z jego sióstr... - Idź tam. - odezwał się do mnie, siląc się na spokój. Pokazywał palcem pokój na końcu korytarza. - I czekaj na mnie, zaraz przyjdę.

                   Nie wiedząc, co lepszego mogłabym zrobić po prostu tam ruszyłam. Chciałam zabrać swoją torebkę z rąk Harry'ego, ale odszedł z nią już do kuchni. Ruszyłam niepewnie w stronę drzwi i szarpnęłam za odpowiednią klamkę.

                    No tak... Harry domyślił się, że będę próbowała skontaktować się z Leilą przez komórkę, dlatego mi ją zabrał. Weszłam do pokoju, jak wcześniej podejrzewałam - do pokoju Harry'ego i zapaliłam światło. Pomieszczenie nie było duże, ale bardzo zagracone. Granatowe. Pod ścianą stało duże łóżko, pod oknem biurko, przy ścianie szafa i regał na książki. Było też kilka półek, włochaty dywan pośrodku i duża stojąca lampa. I to było na tyle z mebli... Bezpośrednio na podłodze stała jeszcze duża wieża stereo, ogromny stojak na płyty, gitara i kilka rzuconych w kącie bliżej nieokreślonych rzeczy. Przez jego krzesło obrotowe przerzucona była bluza, a poduszki na łóżku nie były poukładane tylko byle jak rzucone na kapę, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Dotarło do mnie, że pokój Harry'ego wyglądał bardzo nastoletnio.

                     Rozejrzałam się jeszcze raz i postanowiłam sobie "teraz albo nigdy". Kto wiedział, co może się stać, kiedy Harry w końcu do mnie przyjdzie, a ja nie chciałam ryzykować. Był zdenerwowany, a już raz miałam okazję widzieć go w takim stanie i na pewno nie skończyło się to dobrze... 

                     Uchyliłam cichutko drzwi, upewniając się, że nikogo nie ma. Pusto. 


Nie miałam telefonu, ale znałam numer linii autobusowej, którą dojechałam kiedyś z Leilą na imprezę do Tomlinsona, a przecież byli sąsiadami. Nocne autobusy też przecież kursują, więc mogłam wymknąć się szybko na przystanek, opowiedziałabym wszystko kuzynce, a ona odzyskałaby moje rzeczy. Tak. To był dobry plan.

                      Wymknęłam się z jego pokoju na palcach i gratulowałam sobie w myślach, że byłabym dobrym szpiegiem. Kiedy już dotarłam do zakrętu, stanęłam jak sparaliżowana, kiedy usłyszałam głosy, które nadal wydobywały się z kuchni. Podeszłam bliżej drzwi i zaglądnęłam do środka.

                       Harry siedział na krześle, a Gemma stała przed nim, dotykając kolanami jego własnych. Próbowała otworzyć jakieś pudełko i siłowała się z nim przez kilka chwil, zanim nie wyjęła z niego waty. Zmoczyła ją jakimś płynem w tubce, prawdopodobnie wodą utlenioną i przyłożyła do ust brata.

                      - Cholera, Gem! - syknął, wzdrygając się na swoim miejscu. Złapał ją za przegub i starał się odtrącić jej rękę, ale była nieugięta. Uderzyła go szybko drugą ręką w tył głowy, na co wydał z siebie pomruk niezadowolenia.

                       - Nie zachowuj się jak dzieciak! - warknęła, widząc, że Harry zasłania dłonią twarz. - Ile ty masz lat? - prycha pod nosem, łapiąc go za palec i próbując odciągnąć od twarzy. - Harry, nie będę się z tobą siłować. - oznajmiła.

                       - To boli! - bronił się.

                       - Na pewno nie bardziej niż dostawanie po pysku. - skarciła go. - Znowu! - wypomniała, ale Harry nie zmienił swojej pozycji. Wciąż bronił się przed dotykiem siostry, a ona widocznie zaczęła tracić już cierpliwość. Odchyliła głowę do tyłu, a jej długie, blond włosy spłynęły niemal po całej powierzchni szczupłych pleców. To było dziwne widzieć Harry'ego tak młodego, jak w tamtym momencie. Kojarzył się z dzieckiem, które bało się oczyszczenia otarć po tym, jak zleciało z roweru. - Postaram się szybko to zrobić, okej? - obiecała, wytrzymując jego długie spojrzenie, jakby chciał sprawdzić czy może jej zaufać.

                        Pokiwał głową twierdząco i zabrał dłoń od twarzy, sycząc przez zaciśnięte zęby, kiedy znów wilgotny wacik dotknął rozcięcia. Stałam jak zahipnotyzowana i przyglądałam się temu obrazkowi. 

                       - Zdajesz sobie sprawę, że ta rana kwalifikuje się do szycia, nie? - spytała, prychając cicho pod nosem. - Jesteś takim gówniarzem, Harry... Będzie ci się to goić wieki. Powinni ci to porządnie odkazić, a nie...

                       - Dobra, pani doktor. - warknął, wstając z miejsca. - Jak masz zamiar mnie umoralniać to odsuń się i... Co jest?! - podniósł głos, kiedy poczuł jak siostra kładzie dłoń na jego ramieniu i popycha z powrotem na krzesło. 

                       - Zamknij się na chwilę! - wybuchła. - Jak mam ci to wyczyścić skoro ciągle gadasz?!

                       Nie dała mu szansy odpowiedzieć tylko jeszcze raz przyłożyła wacik do skóry. Pogrzebała przy niej jeszcze trochę, a kiedy już zbierałam się, żeby wyjść i skorzystać z ich chwilowej nieuwagi usłyszałam coś, co bardzo mnie zainteresowało.

                        - Co to w ogóle za dziewczyna? - spytała spokojnie, a on podniósł na nią zmęczony wzrok. Wkładała wszystko z powrotem do apteczki. Spięłam się, a przez moje ciało przeszły deszcze. Czekałam na odpowiedź Harry'ego z takim stresem w środku, że aż wstrzymałam oddech. 

                         - Kuzynka Leili. - wzruszył ramionami, dzielnie znosząc jej spojrzenie.

Co? Tyle?

                        - Nie obchodzi mnie kim jest dla Leili. - zaśmiała się trochę kpiąco, ale Harry to podchwycił. - Zgarnąłeś ją od Nialla? - spytała, na co wysłał jej zdziwione spojrzenie. - Dillon odwiózł mnie do domu pół godziny temu, a jestem pewna, że połowa dzielnicy już wie, co dzieje się u Horanów. - Harry wzruszył ramionami. - Wiem, że robisz to specjalnie. - zapewniła. - Tylko uważaj, dobra? Taki wasz śmieszny wyścig nie prowadzi do niczego dobrego.

                         - Nie wiem o czym mówisz. - powiedział luźno, zbierając się z krzesła.

                         - Nie udawaj idioty, tylko przemyśl to, co próbuję ci powiedzieć. - nakazała. - Po co palisz za sobą mosty, co? Nie możesz po prostu olać Horana i zająć się sobą? Nie musisz mu na każdym kroku udowadniać, że jesteś lepszy.

                         - Wystarczy, Gems. - przerwał jej. - Pogadamy jutro, dobranoc. 

                         Szybko odsunęłam się od ściany i cichym biegiem wróciłam do pokoju Harry'ego. Już nie obchodziło mnie to, że właśnie prawdopodobnie straciłam jedyną szansę ucieczki. Harry zajmował się mną tylko dlatego, że i Niallowi się podobałam. To wynikało z jego rozmowy z siostrą, a ja nie wiedziałam jak przetrwam z nim tę dzisiejszą noc, skoro już po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

                         Co ja najlepszego zrobiłam...

21 comments:

  1. oo mamusiu !!! już nie mogę sie doczekac,co będzie dalej !!! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. a ja się nie mogę doczekać aż wam wstawie nastepny! :D

      Delete
    2. Nie obrazimy się jak już wstawisz ;)

      Delete
    3. Hahaha, postaram się to zrobić jak najszybciej :*
      Słowo nie-harcerza! :P

      Delete
  2. CO TU SIĘ DZIEJE?!?!?!?! :O
    W ogóle Harry jej broni tylko z powodu Niall'a ? Czyli co? tak na prawdę mu na niej nie zależy? Dobrze rozumiem? Po prostu nie mogę uwierzyć w to co właśnie przeczytałam? DZIEWCZYNO! Co ty ze mną robisz?! :O
    No nie wiem co napisać? Ten rozdział mnie po prostu rozwalił!
    Jeszcze ta zamiast uciec to głupia została ale w sumie to Harry by się pewnie wkurzył jeszcze bardziej. :O
    Say whaaat?! Nie no weź wgl wyjdź, tam są drzwi :l ---------->
    No ale jak to? Ja nie mogę w to uwierzyć, nie może tak być ;(((
    Powtórzę się "co ty ze mną robisz" ja nie będę mogła dzisiaj zasnąć ;o
    MASAKRA!!!! Rozdział ZAJEBISTY!!!!
    Czekam na kolejny!! :D
    Mama nadzieję, że będzie szybko. Tzn. wiesz nie chcę wywierać na Tobie presji i tak jak niektórzy piszą "kiedy rozdział" albo "dawaj nexta, szybko" itp. itd no ale teraz to musisz go szybko napisać bo ja po prostu nie wytrzymam będę chyba wchodziła tak jak dzisiaj co kilka minut sprawdzać czy się nie pojawił rozdział!! <3
    Pozdrowionka, całuję i życzę weny takiej wielkiej albo nie gigantycznej na następne zajebiste rozdziały!!

    Twoja wierna (brzmi trochę jakbym była jakimś twoim pieskiem huehuehue xD ) Kasia :**

    ReplyDelete
    Replies
    1. Drobna poprawka
      *mam nadzieję a nie mama xd
      Widzisz?! Nawet już nie wiem co piszę :/ :P

      Delete
    2. Harry to ch*, nie? -.-'
      Ja sama nie wiem czy bym uciekła tak szczerze... bałabym się, że Harry jeszcze bardziej się zdenerwuje no i też byłabym ciekawa jego rozmowy z siostrą, także ja Cloudy całkowicie rozumiem :P
      Nie wywierasz presji, ciesze się jak ktoś dopytuje (w granicach rozsądku rzecz jasna) to sprawia, że czuję, że naprawdę podoba się to, co wypacam tutaj XD
      Też chciałabym następny szybko.

      Całuję, piesku :* hahahaha

      Delete
    3. No bo podoba się i to baaaardzo!! :D

      Haha, też Cię kocham xd :*

      Delete
    4. Lasencja kiedy kolejny rozdział ? Bo ja wchodzę codziennie po kilkanaście razy i nie mogę się doczekać! Przepraszam, że teraz tak naciskam no ale proszę Cię ten rozdział po prostu mnie rozwalił i chciałabym się dowiedzieć co będzie dalej :)
      Nie jednak nie... mnie ciekawość rozpierdala od środka! :o
      Jeszcze raz przepraszam ;(

      Twój piesek XD <3

      Delete
    5. Spokój, pies XD :*
      Nie no żartuję sobie... :p
      rozdział się pisze właśnie, może zdąży się napisać już dzisiaj? Powinien w każdym razie
      PS. Będzie długi! :D przynajmniej sie postaram

      Delete
  3. Genialny !!! Co ten Harry znowu wymyślił ?! Jeśli się okaże że Harry się nią tylko interesuje ze względu na Horana to chyba go zabiję ( żarcik taki)
    Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    ReplyDelete
  4. Co za palant z tego Harr'ego!!! On to robi tylko ze względu na Niall'a!? Biedny Horanek..

    ReplyDelete
  5. szkoda że jednak nie uciekła

    ReplyDelete
  6. powinna uciec... wg mnie głupio zrobiła zostając. wkurzyl mnie Harry i te jego szczeniackie zachowanie. Horana zresztą nie lepsze.
    Wiecznie walcza, szkoda tylko ze Sophie będzie przez to cierpieć. Ale uważam, że i tak i tak głupio zrobiła zostając. W tej sytuacji już na imprezie powinna powiedzieć mu, że ma wyjść, bez niej. Skoro tak dobrze bawiła się w towarzystwie Nialla.. jestem zła na nią, na Stylesa, Horana.. Głupia jest, że nie wyszła trzaskając drzwiami! Tak powinna opuścić jego dom. Albo lepiej: wymijając go szerokim łukiem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Claudia* :)
      W końcu ktoś kto nie chwali Horana! :D Miło mi powitać kogoś z innymi poglądami :P
      Ja też się na nich wszystkich złoszczę, są głupi i lekkomyślni ;d

      Delete
  7. boż, jeśli Harry robi to tylko przez Niall'a to.... jest DUPKIEM przez duże D
    @McWhiteWalls

    ReplyDelete