Saturday, December 28, 2013

16. You're my reason to win, hun.




                W ten sam wieczór, w który wróciłam do domu czekała mnie nieprzyzwoicie miła rzecz, po której śmiałam się do siebie aż do momentu samego zaśnięcia. Wkroczyłam zmęczona na piętro i chciałam zabrać się za wypakowywanie moich rzeczy z torby. Otworzyłam więc zamek, a zaraz zza niego wyskoczył ten sam pluszak, którym Harry maltretował mnie o wspólne wyjście podczas seansu filmowego jeszcze podczas Campu. W dodatku trzymał w łapkach małą, żółtą karteczkę samoprzylepną, na której widniał napis

  Piątek, 18:00. xx
  H. 

                 Więc co robiła Cloudy w piątek o siedemnastej trzydzieści? Zgadliście, prostowała swoje włosy na wyjście z Harry'm. O siedemnastej pięćdziesiąt sześć była już gotowa. Umalowana, z idealną fryzurą i ubiorem schodziła w dół po schodach do salonu, w którym zamierzała zaczekać na chłopaka. Śmiała się sama do siebie i niecierpliwiła się na to spotkanie. Tak, głupia, naiwna Claudia...

                  Moja radość opadła w tej samej sekundzie, w której zobaczyłam Leilę siedzącą na kanapie w salonie i oglądającą powtórki The Vampire Diaries. W tej samej chwili napadły mnie wyrzuty sumienia, bo przecież miałam z nią porozmawiać. Zmarszczyłam brwi i zacisnęłam usta, bo przecież, cholera jasna, obiecałam sobie, że z nią pogadam, bo widocznie tego potrzebowała. A ja byłam tak bardzo zaangażowana w naprawianie mojej relacji z Harry'm, że Leila spadła na drugi plan. Boże, teraz tak bardzo się obwiniałam...

                  Już dużo wolniej zeszłam po schodach i stanęłam naprzeciw dziewczyny, ściągając w ten sposób na siebie jej uwagę. Mruknęła, żebym się przesunęła, ale całkowicie to zignorowałam. Wyglądała koszmarnie. Nie pomalowała się i chodziła w starych, spranych legginsach. Wyobrażacie sobie TĘ Leilę Dash, która nie opuszcza obcasów na krok? No właśnie.

                   - Ładnie wyglądasz. - stwierdziła, mierząc mnie wzrokiem "na odczep się" i zanurzyła usta w swojej herbacie. Miałam ochotę ją strzelić, kiedy tak bagatelizowała swoje problemy przy mnie.

                   A propo ubioru to w duchu musiałam przyznać jej rację. Tak, dzisiaj nie zamierzałam być skromna. Miałam na sobie krótką, szarą spódniczkę i bordowy top. Włosy luźno puściłam na ramiona i dokładnie wyprostowałam. Czułam silną potrzebę zaimponowania Harry'emu i sama nawet nie rozumiałam dlaczego...

                   - Wychodzisz ze Stylesem? - zapytała obojętnie, leniwie podnosząc na mnie wzrok.

No tak... Ona nic nie wiedziała o tym "momencie"...

                   - Tak. Będziesz chciała kopnąć go w tyłek i poczochrać włosy, kiedy już tu po mnie przyjdzie? - zapytałam, chcąc rozluźnić atmosferę. Leila go lubiła, ale miała coś przeciw naszemu spotykaniu się. Nie za bardzo mnie to w tamtej chwili obchodziło. 

Wzruszyła ramionami i wróciła do picia swojej herbaty.

                    - Wszystko w porządku? - zmarszczyłam brwi i już podchodziłam, żeby usiąść koło niej, kiedy postanowiła się odezwać.

                    - Twój kochaś przyjechał. - wymamrotała, zaglądając z daleka w okno i zwinęła się z miejsca, ale już nie miałam czasu, żeby odprowadzać ją wzrokiem, bo dzwonek do drzwi rozbrzmiał, wyrywając mnie z tej zadumy. 

                    Wzięłam głębszy wdech i szarpnęłam za klamkę. Zdążyłam jeszcze tylko przeczesać dłonią włosy zanim przed moimi oczami nie pojawił się On. Nieważne, z Leilą pogadam kiedy indziej.

                     Miał na sobie zwykłe, ciemne dżinsy i tą koszulkę, która przykuła moją uwagę do niego wtedy, kiedy oficjalnie poznałam go po raz pierwszy. Była beżowa, luźna, z wycięciem w miejscu dekoltu. Bardzo głębokim w dodatku, które odsłaniało jego opaloną klatkę piersiową i fragmenty tatuażu. Włosy miał odgarnięte do tyłu jak zwykle, ale coś było w nich nowego. Nie odezwał się tylko uśmiechnął lekko i wyciągnął dłoń w moją stronę. Zgarnęłam jeszcze tylko torebkę i wyszłam za nim z domu.

                           Ciągnął mnie w stronę podjazdu, gdzie czekał na nas nie samochód, którym zwykle się poruszał tylko ten sam Mustang, na którym uczył mnie jeździć jakiś czas temu. Uniosłam wysoko brwi i spojrzałam na niego w niezrozumieniu, ale on tylko wzruszył ramionami i otworzył przede mną drzwi z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy. Podeszłam trochę niepewnie i wsiadłam do środka, zastanawiając się dlaczego to właśnie TO auto...

                            Zapięłam pas, Harry wsiadł i ruszyliśmy. Włączyłam radio, żeby zagłuszyć to uczucie niezręczności, które mnie ogarnęło. Byliśmy ze sobą dość blisko fizycznie, a to była dopiero nasza pierwsza randka. Boże, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to moja pierwsza randka w życiu! Chłopak pogłośnił piosenkę i nucił.

                       - Dlaczego się nie przyznałeś, że potrafisz śpiewać? - zagadałam głupkowato, żeby trochę się ośmielić.

                       - Bo jestem skromnym chłopakiem. - mruknął po czym cicho się zaśmiał.

                       - Nieprawdopodobne. - zironizowałam, opierając łokieć o szybę i wyglądając za nią. - Gdzie jedziemy? - zapytałam, wciąż na niego nie spoglądając, bo bałam się, że jeśli to zrobię to spłonę rumieńcem na miejscu.


                       - Jeżeli ci powiem to będę musiał cię zabić. - powiedział śmiertelnie poważnie i poczułam na sobie jego wyczekujące spojrzenie. Odwróciłam niepewnie twarz w jego stronę i nie wiedziałam czy wypada mi się roześmiać. Panowała dziwnie napięta atmosfera, a Harry nie odrywał ode mnie wzroku, dopóki nie wytrzymał napięcia i nie zaśmiał się głośno. Uniosłam wskazujący palec i stuknęłam się nim w czoło, pokazując, że mam go za idiotę. - Zawsze chciałem to powiedzieć. - wytłumaczył się z uśmiechem, wbijając spojrzenie w przednią szybę. - Albo odebrać telefon i słuchać jak ktoś mówi Harry? To ty? a ja wtedy Zależy kto pyta. - zmienił głos na niższy. - Jestem Styles... Harry Styles. - nie wytrzymałam i wybuchłam cichym śmiechem.

                       - Za dużo telewizji! - wygarnęłam, wygodniej rozsiadając się na fotelu. - Poza tym Bond miał tą swoją charyzmę... - udałam rozmarzenie. - I był Brytyjczykiem*! Żeby ci to wyszło musiałbyś chociaż wyglądać jak Pierce Brosnan.

                       - Auć... - mruknął, a jego dłoń przeniosła się ze skrzyni biegów na klatkę piersiową w okolicach serca. - To bolało.

                       - Król dramatu... - skomentowałam, ukrywając śmiech za dłonią i skupiłam się na dalszej drodze. Starałam się wyłapać, gdzie jedziemy, ale nie znałam jeszcze miasta tak dobrze, żeby się w tym orientować. - Wyobrażasz sobie Bonda ze słodkimi loczkami i dołeczkami w policzkach? Nikt nie traktowałby go poważnie. - droczyłam się, a kiedy zobaczyłam jego złowieszcze spojrzenie postanowiłam drążyć dalej. - To tak jakby agenci FBI ganiali się za przestępcami w piżamkach w króliczki!

                           - Za chwilę powiesz za dużo i wylądujesz za drzwiami. - zagroził, ale jego twarz rozświetlał rozbawiony uśmiech, więc byłam pewna, że się nie złościł.

                           - Oj, no dobra... - przegryzłam dolną wargę, tłumiąc chichot. - W końcu ukradłeś dla mnie tego pluszaka, który teraz nielegalnie siedzi na moim łóżku. - przypomniałam. - Dzieło szatana!

                      - Widzisz! - zaśmiał się głośno i gwałtownie skręcił w prawo. - Mam w sobie coś z badboy'a.

                   - Wiesz... - zaczęłam niepewnie. - Domyśliłam się tego, kiedy przyprowadziłeś pijanego, obitego Zayna do naszej piwnicy albo kiedy trener...

                     - Nie gadajmy o tym. - zarządził, przerywając mój wywód i sprawiając, że całkiem zamilkłam na resztę drogi.


                     Znów zrobiła się niezręczna cisza, ale nikt nie miał odwagi jej przerywać. Wsłuchałam się w piosenkę, która teraz leciała w radiu, a której dotąd jeszcze nie słyszałam. To pomogło mi się odciąć od tych mrówek, które przechodziły po moich nogach, kiedy wracałam myślami do rozmowy z Harry'm.

                      Zaparkował gdzieś na tyłach jakiegoś budynku. Rozejrzałam się z zainteresowaniem i zmarszczyłam brwi widząc kilka wieżowców wokół nas, a ruch na ulicy był chyba w fazie jakiegoś apogeum. Po co zabrał mnie do centrum?

                       Nawet nie zorientowałam się kiedy wysiadł, obszedł cały samochód i otworzył mi drzwi. Wysunęłam się z wnętrza i stanęłam ramię w ramię z chłopakiem jeszcze raz z niezrozumieniem oglądając okolicę. Poprawiłam ułożenie bluzki, ciągnąc ją lekko w dół za szew. Pozwoliłam dłoni Harry'ego opleść moje palce i pociągnąć się delikatnie w przód. Przyspieszyłam, żeby zrównać z nim krok i czekałam aż zdradzi mi dokąd pójdziemy. Obrócił się na chwilę i zamknął samochód na pilota, a ja przegryzłam dolną wargę. Szliśmy tak blisko ściany budynku, że nawet nie zauważyłam napisu nad głównym wejściem. 

                         Od razu uderzył we mnie widok kilku stolików, gdzie siedzieli ludzie mniej więcej w naszym wieku. Nie była to jakaś elegancka restauracja, bardziej nazwałabym to McDonalds'em tyle że z samymi napojami. Nikt nie zwrócił na nas uwagi, więc obeszliśmy całą tę część, przeszliśmy przez wnękę do drugiego pomieszczenia.

                          Byliśmy w kręgielni. Uśmiechnęłam się do siebie i wypuściłam z płuc powietrze. Byliśmy w kręgielni! W miejscu, którego w życiu nie podpasowałabym do Stylesa. Obstawiałam z początku jakąś dyskotekę albo coś równie szalonego, ale kręgle?

                        Podeszliśmy do dziewczyny za ladą, która raczej niechętnie przeglądała jakieś dokumenty. Opierała się tyłem o blat i z początku widzieliśmy jedynie jej długie, proste blond włosy i szczupłą talię. Harry oparł łokieć i chrząknął znacząco, żeby się obróciła. Popatrzyła najpierw na mnie, bo stałam bardziej po lewej. Bez żadnych emocji wypisanych na twarzy po prostu się obróciła i spojrzała na mnie spod ściągniętych brwi, dopiero po czasie lustrując także Harry'ego. Miałam ochotę się zaśmiać na widok tego, jak jej twarz nagle dostaje rumieńców, a uśmiech wkrada się na usta. 

                     - Cześć, Harry. - mruknęła, spuszczając nagle spojrzenie jakby z zawstydzenia, ale chłopak grzecznie jej odpowiedział. Podaliśmy jej swoje rozmiary butów, a ona wzięła w zastaw dowód Hazzy i podała nam dwie pary butów do kręgli. - Tor dziewiąty. Osiemnasta trzydzieści do dziewiętnastej trzydzieści. Jeśli chciałbyś przedłużyć czas... 


Przepraszam bardzo, czy ja byłam niewidzialna?


                      - Jasne, dzięki. - odpowiedział jej miło, a ja zastanawiałam się czy w ogóle zna jej imię. Nie wyglądało na to. 

                        Położył rozłożoną dłoń w dole moich pleców i poprowadził w odpowiednią stronę. Odwróciłam się jeszcze przez ramię, chcąc zauważyć, czy ta laska patrzyła w naszą stronę, ale ona znów zagłębiła się w czytanie dokumentów. Nie podobało mi się, że tak mnie olewała.

                      - Czy jest miejsce, w którym cię nie znają? - zagadałam, unosząc jedną brew, a on zaśmiał się cicho, puszczając moją uwagę mimo uszu. 

                        Odłożyłam torebkę na kanapę, która była przypisana do naszego toru i odgarnęłam do tyłu wszystkie włosy. Harry pochylił się nad kulami i próbował dopasować odpowiedni kolor do siebie. Wziął tą ciemnoniebieską, czyli drugą pod względem ciężkości. 

                        Tylko jeden tor obok nas był zajęty. Jakieś trzy dziewczyny w wieku mniej więcej czternastu lat grały od trzydziestu minut - jak wskazywał zegar naliczający czas tuż nad tym, który pokazywał wynik. Poza nimi była jeszcze jakaś rodzina z dwójką dzieci i inna para na samym końcu. Nie było tłoczno. Podobało mi się. Całe pomieszczenie było utrzymane w kolorach granatu i szarości, a linie, gdzie przebiegały granice torów były podświetlone. Domyśliłam się, że knajpa, którą mijaliśmy musiała być połączona w jakiś sposób z kręgielnią, bo po chwili podeszła do nas kelnerka, którą widziałam przy którymś z tamtych stolików. Zamówiliśmy dużą colę, a ja krzyczałam na siebie w myślach, że założyłam spódniczkę. Brawo, Cloudy, oby tylko nie podwinęła się zbyt wysoko, kiedy będę rzucać.

                       - Mam dla ciebie propozycję. - powiedział, obracając kulę w rękach i oparł się ramieniem o filar. - Wchodzisz w ciemno? - spytał, przegryzając dolną wargę i wyczekująco mierząc mnie wzrokiem.

                       - A mam wyjście? - spytałam ironicznie.

                       - Zawrzyjmy układ. - zaczął tajemniczo. - Jeśli wygrasz zrobię co będziesz chciała. - odbił się od ściany i zrobił pewny krok w moją stronę. - Ale jeśli wygram ja to spędzisz ze mną resztę weekendu za miastem, hm? - mruknął, teraz znajdując się zaledwie kilka centymetrów ode mnie, a ja czułam czubki jego butów na swoich, a oddech lekko uderzył w moje czoło i włosy.

                       - No... - zawahałam się. - Moja ciocia i wujek... 

                      Tak, to była idealna wymówka. W końcu nawet jakoś specjalnie nie kłamałam, jakoś nie wyobrażałam sobie, że podchodzę do cioci i mówię "wychodzę z Harrym, wrócę jutro", no błagam... 
Z zamyślenia wyrwał mnie jego nienaturalnie przyciszony głos.

                        - Spokojnie, Liam o wszystkim wie. - uśmiechnął się. - Pewnie teraz z Leilą wymyślają plan doskonały, który sprzedadzą twojemu wujkowi. Swoją drogą trochę mnie ten facet zawsze przerażał... - prychnęłam z rozbawieniem na dźwięk tych słów. Bać się? WUJKA?!

                         - Leila jedzie?

                        - Jakoś będziemy musieli to przeżyć. - zironizował. - To jak z naszym układem?

                       - Będziesz musiał porządnie się postarać, jestem mistrzynią kręgli. - zapewniłam, schylając się po jedną z lżejszych kul.






                           Śmiałam się jak niespełna rozumu, widząc poddenerwowany wyraz twarzy Harry'ego, kiedy szliśmy łeb w łeb. Powiedziałam mu, że jeśli wygram to nigdzie nie pojadę, a on naprawdę się tym przejął. Między nami była różnica dwóch punktów dla Stylesa, ale to do mnie należał ostateczny rzut. 

                           - Teraz patrz, cieniasie! - zwróciłam na siebie jego uwagę, wytykając język w jego stronę. Przywdział na twarz sztuczny uśmiech, który miał zakrywać zdenerwowanie. Uniosłam kulę na wysokość moich ramion i w myślach obliczałam, gdzie najkorzystniej będzie mi stanąć, żeby zbić jak najwięcej pinów. Byłam o krok od wygranej, a jeszcze nie wymyśliłam co będę za to chcieć. Musiałam się skupić na grze.

                           Pochyliłam się i odrzuciłam rękę z kulą w tył, biorąc większy rozmach, kiedy poczułam w talii silny uścisk i palce, które wbijały się w moją skórę zdecydowanie zbyt mocno. Cicho krzyknęłam zaskoczona tym i wypuściłam byle jak kulę w przód, która teraz zleciała do bocznego koryta przez co nie strąciłam żadnego kręgla.

                        - Co ty robisz?! - warknęłam, zrzucając z siebie jego dłonie. Zmarszczyłam ze złości czoło, a na jego twarzy jako kontrast pojawił się szeroki uśmiech i niósł ręce na chwilę w górę.

                          - Wygrałem!

                          - Nieprawda! - kłóciłam się i uderzyłam go lekko w ramię. - Oszukiwałeś! Zakład się nie liczy. - zarządziłam.

                          - Naucz się przegrywać. - zaśmiał się bezczelnie, wyciągając dłoń w moją stronę, a ja odruchowo się odsunęłam.

                           - Spadaj, oszuście. - warknęłam, splatając ręce na brzuchu. - Nie gadam z tobą. - odwróciłam się plecami do niego i udałam obrażoną. 



                            Obce dłonie zacisnęły się wokół moich bioder, stanowczo przyciągając mnie do siebie. Odbiłam się od ciała Harry'ego, a moje momentalnie się spięło. Ramiona oplótł wokół mojej talii, kładąc brodę na moim barku i kołysząc mną delikatnie. Przegryzłam dolną wargę i rozejrzałam się, czy ktoś przypadkiem dziwnie na nas nie spogląda. Na szczęście nikt nie zwrócił na nas nawet najmniejszej uwagi. 

                            - Nie denerwuj się tak. - mruknął, na co nie odpowiedziałam. - Jesteś moim powodem, żeby wygrać, Kocie. - wzdrygnęłam się, kiedy jego usta delikatnie musnęły skórę mojej szyi. - I naprawdę nie mogę doczekać się jutrzejszego wyjazdu.







________________
Pierdolić te wakacyjne miłości.
Zdaję sobie sprawę, że ten rozdział nie powala, ale przy następnym postaram się bardziej, po prostu... Moja obecna życiowa sytuacja jest do dupy i mam nadzieję, że w ciągu weekendu wszystko się ustabilizuję.
Uwielbiam was i bardzo przepraszam, jeśli wam się nie spodobało :(

34 comments:

  1. Mi się bardzo spodobało :D
    Rozbawiłaś mnie początkiem :)
    Harry jako bond? Hahaha 3 razy nie, za słodki jest w tym rozdziale na to .
    Dziwne, jak przez kilka rozdziałów się zmienił, tak o! No cóż rozdział genialny :) Kręgle, pójdźmy na kręgle hahaha xd
    Jestem ciekawa wyjazdu, tylko proszę nie zrób z niego typowego wyjazdu, ognisko, pogawędka przy gwiazdach i namiętna noc. Spodziewam się czegoś wielkiego, nie zawiedź kochana <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Harry jako Bond - 4x nie, u mnie też nie przejdzie :D
      Nie planuję typowego wyjazdu, uwierz mi :D
      postaram sie nie zawiesc <3

      Delete
    2. Tylko szybko wstawiaj <3 Bo Kocham tooooo <3 :3

      Delete
  2. KOCHAM CIE *.* kiedy nstepny?? <333

    ReplyDelete
  3. o co chodzilo z ta gwiazdka do Harry'ego

    ReplyDelete
    Replies
    1. Brytyjczykiem*?
      Harry w moim opowiadaniu nie jest Brytolem, poprawię jutro

      Delete
  4. Z niecierpliwością czekam na następny
    @McWhiteWalls

    ReplyDelete
  5. Swietny rozdzial, nie narzekaj! :) ♥

    ReplyDelete
  6. NIE POWALA?!
    ON JEST ZAJEEEEEBISTY! Było.. słodko. Ale wiem że to na pokaz, i przez to to trochę boli :/ ale było słodko! Ale i tak coś się spieprzy, za dobrze cie znam. KURDE, NIE MOŻESZ PISAĆ MNIEJ PROBLEMATYCZNEGO OPOWIADANIA!?

    MÓÓÓÓÓÓÓJ DZIADEK MA WIATRÓWKE, SUKO! XD

    Czekam na nn!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bylo slodko, bylo na pokaz (?) kto wie :d
      I tak... W nastepnym rozdziale przewiduje BUM :D

      Delete
  7. swietnie sie czyta....czekam na więcej :D

    ReplyDelete
  8. Osz Ty w mordę ;o zarąbisty rozdział! Boże już sobie wyobrażam co on mógłby jej zrobić na tym wyjeździe xD (zboczona ja xd). A kiedy Leila pogada z Claudią ? No nie mogę się doczekać następnego! :D
    Sorki, że tak późno ale nie miałam wgl czasu żeby zajrzeć tu wcześniej. :)
    Pozdrawiam i życzę weny !! :*
    Kasia <33

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak ja uwielbiam twoje komentarze, poważnie! Aż chce mi się pisać dalej!
      Też lubię seks i też mam sprośną wyobraźnię, ale Cloudy jest trochę cnotką, nie? :/ chociaż może niedługo się to zmieni? :D
      Nie ma sprawy, fajnie, że się odezwałaś :*

      Delete
    2. No w sumie prawda z tym że jest cnotką xd ale Harry na pewno to zmieni! ^.^

      Delete
    3. Sugerujesz coś ? ;o xd
      Może zrobię naszą ulubioną herbatę i wszystko mi opowiesz ? ^.^ xd

      Delete
    4. hahahahahaha, czekaj cierpliwie na rozdział, a wszyyyystkiego się dowiesz :D
      Właśnie go piszę, ale nie wiem kiedy skończę :)

      Delete
    5. To życzę miłej pracy :D
      A będzie dłuższy tak jak pisałaś ? Mam nadzieję że tak!.
      Jezu gdybym mogła to bym je czytała cały czas :D
      A jak Ci minął sylwester ? Nie schlałaś się ? xD :*

      Delete
    6. Właśnie dodałam. - jest długi :P
      A co do sylwestra to... Nie rozmawiajmy, ok? hahahhaa
      a twój jak minął? :*

      Delete
    7. A mój minął nawet dobrze :* :)
      A sylwestra spędzałaś gdzieś w domu czy na imprezie ? :D

      Delete
    8. Bylam w barze :) potanczylam, pobawilam sie, bylo ok. A ty?

      Delete
  9. DZIEKI :***
    nie spodziewałam się takiego wyróżnienia :)

    ReplyDelete
  10. Ja u koleżanki w domu. :)
    Ooo to skoro byłaś w barze to nieźle się pewnie zabawiłaś. ^.^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dobrze, ale... Niezwykle zaskakujaco :p spotkalam tam osobe, ktora ostatnio widzialam w sierpniu, a kiedys mozna powiedziec, ze byla bardzo wazna i... Zrobilo sie niezrecznie stad moja potrzeba alkoholu we krwi xD

      Delete
    2. Hahaha rozumiem Cię czasem tak bywa no ale cóż takie życie c'nie ? :l Wiem nie umiem pocieszać i wgl xD

      Delete
    3. Po co mi tam pocieszanie xd zaraz znowu wyjade i zapomne, spoko ;d

      Delete
    4. Ooo czyli to pewnie chłopak - wiedz, że jeśli Cię rzucił albo coś Ci zrobił to go nienawidzę :/
      Ominęło mnie coś ? Tzn. nie mieszkasz w Polsce ? Przepraszam za moją głupotę i ciekawość. xp

      Delete
    5. Nie, nie mieszkam w pl, ale to tylko 2 lata :) pozniej wracam prawdopodobnie, bo moj tata ma kontrakt tylko na ten czas :)
      Nie, nie rzucil mnie, ani nic mi nie zrobil po prostu musielismy to skonczyc, bo wyprowadzilam sie xd
      Jaki pamietnik sie to tworzy haha :d

      Delete
    6. No bez kitu xD

      Delete