Saturday, December 21, 2013

14. Big BOOM!

Część druga.



*ależ gnioooooooooooot


    - Masz. - odezwała się Perrie, wychodząc z łazienki i rzucając we mnie wilgotnym ręcznikiem do rąk. - Ogarnij się. - dodała, podchodząc do swojego łóżka i przygotowując je do snu. 

     Niall od razu, odruchowo podniósł go z pościeli i delikatnie przybliżył do mojej twarzy jego skrawek. Potarł nim leciutko mój policzek, a ja pociągnęłam żałośnie nosem.

     - Horan, rozbijasz tu obóz? - spytała Edwards, wdrapując się na łóżko i przykrywając się szczelnie kołdrą. - Zayn napisał, że Harry grzecznie śpi, po tym jak miłosiernie sprałeś mu twarz, poza tym nie jest tak głupi, żeby powtarzać ten swój... - zawahała się. - wyczyn. Poważnie, chcę spać. - wymamrotała, gasząc swoją nocną lampkę.

       Nie odważyłam się jej odpowiedzieć z prostego powodu - pomogła mi, choć się nie lubiłyśmy. Wyrzuciła Harry'ego z pokoju, choć mogła równie dobrze trzasnąć drzwiami i mieć całkowicie wywalone na to, co działo się między nami. Choć nie podobało mi się, że chciała wyrzucić Nialla, z którym jeszcze nawet nie zamieniłam słowa, ale nie mogłam się odezwać. Nie po tym, co dla mnie zrobiła.
      - Empatia to twoje drugie imię, prawda Pezz? - spytał, na co dostał w odpowiedzi jej przesłodzony uśmiech.

      - Jakbyś zgadł.

 - Chcę wrócić do domu. - oznajmiłam, spoglądając na niego spod wpół przymkniętych powiek.

  - Prześpij się trochę, dobrze?. - spytał, spoglądając na mnie tym swoim hipnotyzującym, błękitnym spojrzeniem, a ja czułam jak się zatracam. Wstał z miejsca i pochylił się lekko w moją stronę, kładąc ręcznik na moich kolanach i składając na moim czole czuły pocałunek. Odprowadziłam go wzrokiem, kiedy był już przy drzwiach, rzucił w naszą stronę "dobranoc" i zniknął za nimi.

      - Collins ty to mnie zadziwiasz z każdym dniem. - zaśmiała się Pezz, odwracając do mnie tyłem.




***




           Nie spotkałam go przez cały poranek. Nie pojawił się też na hali, gdzie miałyśmy trening. Nie widziałam go na korytarzach ani na błoniach. Wyjechał?
           Jak się okazało nikt poza mną, Zaynem, Niallem, Pezz i samego Harry'ego nie dowiedział się o wczorajszej... sytuacji. Malik dał nam wszystkim wyraźnie do zrozumienia, że to po prostu musiał pozostać sekret. Styles i tak był już na przegranej pozycji po tym jak zostaliśmy przyłapani na gorącym uczynku zaledwie kilkanaście godzin temu. Mieliśmy tajemnicę, w której odgrywałam główną rolę...
           Było chwilę po szesnastej, kiedy wyszłam spod prysznica i przeszłam się przez błonia budynku, żeby znaleźć jakikolwiek zasięg na tym zadupiu. Napisałam wiadomość do ciotki Davnee, MMSa Justine z widokiem z okna i krótkim "dzień dobry" o dziewiątej rano, a teraz zamierzałam zadzwonić do Leili. Ją zostawiłam sobie na sam koniec, bo przeczuwałam dłuższą rozmowę i nie zdążyłabym jej wyjaśnić wszystkiego przed treningiem. Stałam obok boiska i nawet się nie rozejrzałam wkoło, tylko szybko wybrałam numer kuzynki i czekałam. Jeden sygnał, drugi, trzeci...

       - Tak?

       - Liam? - ściągnęłam brwi, nie rozumiejąc dlaczego chłopak odebrał jej telefon. Momentalnie zaczęłam się martwić. 

        - Cloudy, to nie jest chyba dobry moment, żeby... - zaczął niepewnie, a w tle usłyszałam głos kuzynki.

        - To Claudia? Podaj mi telefon. - poprosiła jakimś dziwnym głosem, a ja aż całą się spięłam. Leila nie była w najlepszej formie, kiedy wyjeżdżałam, nie widziałam się z nią właściwie, bo Payne siedział u niej niemal do nocy, a ja po rozmowie z ojcem nie miałam ochoty dokładać sobie zmartwień. Teraz tego żałowałam.

         Przestąpiłam z nogi na nogę, czekając aż dziewczyna w końcu podniesie słuchawkę. Zamiast tego usłyszałam jedynie stłumione głosy, a chwilę później głośny szmer.

         - Słucham? - odezwała się blondynka po drugiej stronie.

         - Wszystko okej? - zapytałam głupio, więc odpowiedziała mi cisza. - Masz dziwny głos.

         - Wydaje ci się.

          - Smutny. - dopowiedziałam.

           - Jestem zmęczona.

          - Nie kłam. - warknęłam. - Leila od jakiegoś czasu już coś się dzieje. Pokłóciliście się? Dlatego jesteś taka zdołowana ostatnio? Chodzi o Danielle? - zgadywałam. - I dlaczego Liam odebrał twoją komórkę i wpierał mi, że to nie jest dobry moment? - głośne westchnięcie.

             Objęłam się wolną ręką w talii i przeszłam nerwowo kilka kroków, z głową spuszczoną w dół i czekałam na głos dziewczyny, który powinien rozbrzmieć w mojej głowie. Denerwowałam się, Leila była mi najbliższą osobą tutaj, z dala od domu i w całkiem obcym kraju. Fakt, byłyśmy rodziną, ale miałam także wrażenie, że łączy nas coś więcej. Mogłam śmiało nazwać ją moją przyjaciółką.

           - Nie chcę o tym rozmawiać przez telefon. - wydukała. - Porozmawiamy jak przyjedziesz, dobrze? - spytała zrezygnowanym tonem, a ja przeczesałam dłonią włosy. - A jak u ciebie? Zdążyłaś już utopić Perrie w wannie? - zmieniła bystro temat, wymuszając cichy śmiech.

         - Mamy prysznic. - odpowiedziałam, a na moje usta mimowolnie wszedł nikły uśmiech na kilka sekund. - Wiesz, wydaje mi się, że trochę odpuściła. - wzruszyłam ramionami, choć nie była w stanie tego zobaczyć. - Nie mówię, że się dogadujemy, ale wydaje mi się, że nie jest aż taką suką za jaką ją uważałam. - wyznałam, choć nie mogłam opowiedzieć jej o tym, co dla mnie zrobiła ubiegłego wieczoru. Obiecałam.

Cisza.

            - Leila? - spytałam, kiedy po drugiej stronie usłyszałam jakieś szumy i stłumiony męski głos. - Halo?!

            - Cloudy... - zacięła się, a jej głos nagle się załamał. - Muszę kończyć, dobrze? Nie będziesz zła? - wymamrotała słabo, a ja już wiedziałam, że działo się coś złego. Czułam jak moje mięśnie się spinają i za wszelką cenę chciałam dowiedzieć się co się wydarzyło po drugiej stronie. - Nie czuję się dobrze, cały dzień to mam. - wytłumaczyła szybko. - Do wieczora? Obiecuję, że się odezwę.

             - W porządku. - zdążyłam jedynie wymruczeć do słuchawki, bo sekundę po tym już w moim mózgu jak echo odbijał się dźwięk zakończonego połączenia.

             Przez chwilę jeszcze wpatrywałam się tępo w mój telefon. Co to było? Poważnie, co do cholery działo się z Leilą?! Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy Danielle nakryła ją z Liamem w... dość jednoznacznej sytuacji w naszej kuchni. Ale czyżby mogło ją to trzymać aż tak długo? Rozumiałam to, że nie mogła się może pogodzić ze stratą przyjaciółki, ale wiem także, przynajmniej chciałabym wiedzieć, że przewidziała to, kiedy zbliżyła się do Payne'a bardziej niż powinna.
         
              Była mądra. Tak, bardzo odpowiedzialna, dlatego też nie powinnam aż tak się o nią martwić. Ona była jak kot, zawsze potrafiła spaść na cztery łapy i przeżyć życie po swojemu.

              Postanowiłam przejść się po błoniach i rozejrzeć za kimś znajomym. Chciałam z kimś pogadać, z kimś kto nie jest zamieszany w moje życie, dlatego też szukałam którejś z dziewczyn z drużyny. Przeszłam przez główne wejście, a idąc obok boiska nie mogłam nie spojrzeć na chłopców.

              Chyba się rozgrzewali. Mieli na sobie stroje i biegali między sobą. W sumie to nie za bardzo orientowałam się w tym sporcie, bo nie jest on jakoś szczególnie popularny w Europie, więc tak naprawdę nie miałam bladego pojęcia jak może wyglądać typowy trening rugby.

              - Horan, Malik! - krzyknął trener Barlett, a ja odruchowo stanęłam w miejscu, słysząc znajome nazwiska. Stanęłam obok drzewa, żeby jako tako nie rzucać się w oczy i obserwowałam o co chodzi. - Wybierajcie skład swoich drużyn i błagam, tym razem się postarajcie! - usłyszałam krzyk mężczyzny, ale odpowiedzi chłopców już nie. Z tej odległości widziałam także, że między nimi chodzi jeszcze jeden chłopak. Bez stroju, w czarnych spodniach i luźnej, beżowej koszulce, a włosy miał... Boże, to Harry.

               Szedł między nimi, trzymając w rękach kilka piłek. Nie mogłam zobaczyć z tak daleka wyrazu jego twarzy, ale byłam pewna, że nie tryskał radością, że zakończył swoje treningi i stał się chłopcem od ręczników i podawania piłek, choć do tej pory był przecież kapitanem.

               Nie widziałam, który z nich to który, kiedy byli w strojach. Odznaczał się tylko on i nagle...

               - O co ci znowu chodzi?! - warknięcie Nialla, przerwało nagle szum niewyraźnych rozmów graczy i skupił na sobie całą uwagę wszystkich. - Mało ci?! - krzyknął jeszcze raz, niebezpiecznie blisko podchodząc do Harry'ego, który i tak stał w odległości zaledwie kilku kroków. Odpowiedział mu cichy śmiech, który znałam aż za dobrze...

                - Kiedy w końcu przestaniecie rozpieprzać drużynę, co?! - Barlett nagle pojawił się znikąd, a ja z niezwykłym zainteresowaniem i skupieniem oglądałam rozwój wydarzeń. - Wasza dwójka jak zwykle ma ze sobą jakieś problemy. Do cholery jasnej, zostawcie je poza boiskiem! - charknął. - Styles, zbieraj te piłki i zejdź na ławę. - rzucił jeszcze w stronę Lokatego, który po sekundzie odwrócił się w moją stronę.

               Cholera, cholera, cholera. Zauważył mnie. Patrzył prosto na mnie, stojąc w miejscu i nie poruszając żadną częścią swojego ciała. Odwróciłam się szybko na pięcie i szybkim krokiem pognałam w przeciwnym kierunku.

               Wszystko sprowadzało się do tego, że byłam winna.



***




Niall.
             Ten trening wypadł po prostu tragicznie. Miałem wrażenie, że gorzej być nie mogło. Miałem ochotę zabić Stylesa za wszystkie problemy, których mi przysparzał. Miałem już dosyć jego humorków, jego robienia na złość wszystkim dookoła, jego wyolbrzymionego ego i zawyżonej samooceny. Pieprzony Styles, ale musiałem zgodzić się z opinią drużyny, że brakowało nam go w składzie. Nie podobało mi się to, ale on był jednym z najlepszych.

              I do tego to, co wczoraj zrobił... Po prostu miałem ochotę złapać go za te powykręcane kudły i uderzyć jego głową o krawężnik albo wsadzić mu piłkę w dupę, żeby wyszła przez usta. Wciąż przed oczami stała mi Claudia, trzęsąca się ze strachu i czerwona od płaczu. Nic nie mogło usprawiedliwić czegoś takiego.

              Ubrałem się i wycierałem ręcznikiem mokre włosy, bo dosłownie przed chwilą wyszedłem spod prysznica. W szatni byli chyba wciąż wszyscy, zażyle o czymś dyskutując i przebierając się. Włożyłem do torby żel pod prysznic i rzuciłem w stronę Tomlinsona jego podkoszulkiem, za co podziękował mi przelotnym uśmiechem.

           - Witam moje nielojalne piłkarzyki! - głos Harry'ego przerwał rozmowy i wprowadził nerwową atmosferę. Jeszcze nie było go widać, a już wszystkim zjebał humor - to właśnie Harry Styles. Wyszedł zza winkla chwilę później oparł się ramieniem o framugę drzwi, rzucając na podłogę jakąś torbę. - Możecie wrzucić tu swoje ręczniki, a wasz kapitan poleci do pralni i ustawi je na wirowanie. 


           - W końcu na właściwym miejscu, co Hazza? - zaśmiałem się, bo jedyne o czym myślałem to to, żeby pokazać mu, że teraz to nie on przejął prowadzenie. Nienawidziłem go.

           - Cóż, to zawsze poziom wyżej od ciebie. - uśmiechnął się szeroko i sztucznie, przymykając przy tym powieki. Prychnąłem.

           - Nie wiem czy można być pod kimś, kto jest w stanie zmusić dziewczynę do...

           - Hej, wystarczy, okej? - włączył się Louis, przerywając mi wpół słowa. Harry podszedł pewnie w moją stronę, ale Tomlinson stanął między nami, kładąc mu dłoń na klatce piersiowej i odpychając delikatnie w tył. - Skończcie obydwaj, zachowujecie się jak dzieciaki. - wygarnął. - Nie możecie w końcu sobie odpuścić albo chociaż drzeć koty gdzieś z dala od wszystkich?! 

           - Horan nie potrafi honorowo załatwić swoich spraw, więc wyciąga je przy wszystkich. - Harry wzruszył ramionami. - Szkoda tylko, że nie zauważa jakie to żałosne. - pochylił się lekko w moją stronę, wciąż przytrzymywany w miejscu przez Louisa. - Myślisz, że nie wiem kto sprzedał mnie Barlettowi wczoraj?

           - No widocznie nie wiesz. - wybuchnąłem śmiechem. - Nie możesz zaakceptować tego, że nie tylko ja jestem zadowolony z tego, że ktoś robi ci koło dupy?

            Trafiłem. Harry zacisnął usta w cienką linię w zmrużył groźnie oczy, patrząc jeszcze przez chwilę na mnie, a później ostentacyjnie rozejrzał się po wszystkich dookoła. Zaśmiał się cicho pod nosem i rzucił:

           - Więc ktoś chce mnie oświecić? - przemknął wzrokiem przez każdego gracza na dłużej zatrzymując się przy najmłodszych, którzy grają z nami od zaledwie trzech tygodni. - Na pewno daleko zajdziemy, jeśli będziemy skarżyć na siebie jak siedmiolatki. - jego krótki śmiech przedarł ciszę. - To jakiś żart, z takim podejściem bądźcie pewni, że cokolwiek osiągniecie. - zironizował - Proszę bardzo, którykolwiek to zrobił może zacząć się cieszyć, że zostałem zawieszony. Wasza nielojalność mnie rozpierdala i zajebiście śmieszy. Gracie jak cioty, bo nikt nie ma nad wami kontroli. - przyznał, a wszyscy spojrzeli się po sobie, potwierdzając to cicho w myślach. - Każdy gra jak chce i nie współpracujecie, ale proszę bardzo, skoro to jest to, co chcieliście osiągnąć to zobaczymy jak długo to pociągnie. - uniósł dłonie w geście poddania. - Śmiało. - uśmiechnął się z sarkazmem wymalowanym na opalonej twarzy - Na turnieju każdy wytrze wami trybuny jak ostatnimi szmatami. Bez obaw, dowiem się kto to zrobił i dopiero zacznie się zabawa. A wracając do sprawy z Claudią - nachylił się w moją stronę i dodał już dużo ciszej. - To jeszcze nie koniec, zaczynamy konkurs? Ciekawe, który wygra tym razem.



________________
Okej, okej, okej! Wiem, że to mało, ale musiałam po prostu zakończyć w tym momencie! Postaram się następny wrzucić jeszcze przed Wigilią, choć nie obiecuję. Jestem w domu przez całe to wolne, więc może uda mi się znaleźć szybko czas zwłaszcza, że siedzę z rodziną.
Zrobiłam dzisiaj ponad 200 ciastek! 97 pierników i ponad 100 ciastek maślanych, jestem wykończona! Zajęło mi to wszystko prawie 6 godzin! Rozumiecie? :o
Życzeń jeszcze nie składam :)))


Taaaaaaaaaaaakie ogromne DZIĘKUJĘ za ponad 10tys wejść, AAAAA! Nie wiem czy kiedykolwiek tyle miałam na jakimkolwiek blogu :o. Uwielbiam was, kocham i w ogóle sprawiacie, że się uśmiecham nawet wtedy, kiedy mój dzień osiągnął maksymalne stadium beznadziejności. Tak bardzo jeszcze raz wam dziękuję i przesyłam każdej wirtualne przytulaski! hahaha :* <3





20 comments:

  1. Uuuu coś się dzieje :) rozdział cudowny :) czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    ReplyDelete
  2. Wiesz dziś wpadłam na ten blog. Właściwie przez przypadek. Przeczytałam 1 część i mówię wow :o Sprawdzałam czy nie dodałaś czasami kolejnej części. I dodałaś. Zakochałam się w postaci Niall'a. Jest taki opiekuńczy dla Caroline po tym co się stało. Zaimponowała mi ta postać bardzo. Zastanawiałam się o co chodzi z Liam'em, ciekawy wątek z tego będzie. Harry to skurwiel bez uczuć! Jak on może proponować mu, konkurs o jej względy! :o W dodatku jest chamski dla innych członków drużyny. Kurde uwielbiam już tego bloga <33 Proszę powiedz, że dodasz przed wigilią!! Proszę <333 Taki wspaniały jak ten! Jesteś cudowna i masz talent <3 !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ojeeej, ale super, że ktoś nowy się pojawił :))
      Postaram się dodać przed Wigilią, a co do Nialla - tak, słodki chłopak, całkowite przeciwieństwo Hazzy :D
      Dziękuję ci, dziękuję :*
      +*Claudia, nie Caroline :D

      Delete
    2. Przepraszam, ale ostatnio to imię cały czas za mną chodzi i jakoś wszystkie bohaterki mi się z tym imieniem kojarzą. Przepraszam, mam nadzieje, że cię nie uraziłam tym :)

      Delete
    3. urazić? a gdzie tam, przeeeeeeeeeestań :D
      Każdemu zdarzają się pomyłki, a poza tym jesteś tu pierwszy raz, więc nic się nie stało! :))
      Bardzo się cieszę na twój komentarz, naprawdę :)

      Delete
  3. O kurcze ! Ale rozdział ! ;o Leila pewnie w ciąży. ;o
    No masakra a Harry ? Co się z nim wgl dzieje ?

    Przepraszam, że komentarz taki nijaki ale nie mam weny xd serio. Jestem zmęczona, śpiąca ale musiałam jeszcze przeczytać i napisać chociaż krótki.

    No to życzę weny na następne :)
    Kasia <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję, że znalazłaś jeszcze troszkę czasu i siły dla mnie :**

      Delete
    2. Nie ma sprawy :) Na twojego bloga - zawsze! :D <3

      Delete
  4. jestem tu nowa, ale to wciąga na maxa <3

    ReplyDelete
  5. super mam nadzieję że będziesz miała czas

    ReplyDelete
  6. omggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
    W wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mhm... Mam specjalną zakładę na spam tam po prawej stronie :)

      Delete
  7. o matko , to jest świetne . Najlepszy blog :D , mogę go czytać z 1000 razy i mi się nie znudzi . Pisz dalej bo jestem ciekawa <33

    ReplyDelete