Sunday, November 24, 2013

11. What is going on with you?

          Płacz tak naprawdę rzadko kiedy jest dobry. Płacz pogrąża cię w smutku, przypomina niechciane wspomnienia, wprowadza w zadumę... Przy płaczu człowiek myśli zdecydowanie za dużo, zbyt intensywnie analizuje każdy swój ruch, tworzy czarne scenariusze własnych niepowodzeń. Płacz miał wybawiać, miał ukajać i uspokajać. Płacz miał być dobry.

          Kolejne oddechy wdzierały się do moich płuc niepostrzeżenie, sama nawet nie wiedziałam, który z nich był wdechem. Czułam się jakby ktoś wyprał mnie z jakichkolwiek emocji. Siedziałam jedynie ciałem na fotelu pasażera w samochodzie Harry'ego i czekałam tylko aż zatrzyma się na moim podjeździe. Nie rozmawialiśmy, nie patrzyliśmy na siebie, nie czuliśmy własnej obecności. Żadne z nas nie przerwało ciszy, która dotkliwie uderzała w nasze uszy przy niegłośnym pomruku silnika. Zapach perfum chłopaka docierał do moich nozdrzy jakby za szkłem, jakby przestały w tamtej chwili na mnie działać. Jakby cały świat przestał na mnie działać.

      - Nie podobało mi się to. - odezwał się w końcu zachrypnięty lekko, męski głos, a ja obróciłam mimowolnie głowę w jego stronę. Siedział prosto, wciąż patrząc ślepo przed siebie, mimo że właśnie zaparkował przed moim domem. Splotłam swoje palce ze sobą, czekając aż powie mi coś więcej. Nawet się nie denerwowałam, wszystko ze mnie uleciało. - Nie podoba mi się, że jesteś z Horanem tak blisko. - wygarnął.

            Otworzyłam szerzej oczy i nie kryłam swojego zaskoczenia. Spodziewałam się, że powie coś w rodzaju "nie podoba mi się, że nie chcesz powiedzieć mi o co chodzi", a tymczasem on martwił się jedynie o moją znajomość z Niallem, który akurat pojawił się w odpowiednim miejscu i czasie.

      - Co?

      - Ogranicz ten kontakt, Kocie. - ostrzegł, w końcu przenosząc na mnie swoje stanowcze spojrzenie, a jego siła aż mnie zamurowała. - Dobrze ci radzę.

      - Harry, to śmieszne. - wymamrotałam łagodnie, kręcąc delikatnie głową, żeby przypadkiem jeszcze bardziej go nie zirytować. - Zachowujesz się dziwnie. - wygarniałam paradoksalnie spokojnym i cichym tonem. - Od tamtego czasu, kiedy ten chłopak... - na wspomnienie o sobotnim popołudniu Styles poprawił się na swoim miejscu i przerwał mi natychmiast.

      - Czy ja cię, do cholery, prosiłem o wtrącanie w moje sprawy?! - podniósł głos, ale szybko powrócił do normalnego tonu. Wzdrygnęłam się. Przeczesał palcami włosy i odetchnął ciężko. - Rozmawiamy o tobie.

      - Nie rozmawiamy. - zaznaczyłam odważnie. - TY mówisz. - spojrzałam wyczekująco i pewnie prosto w jego szmaragdowe tęczówki. Byłam w stanie dostrzec jak powraca w nich zdenerwowanie i uczucie, że ktoś mu się właśnie sprzeciwia. Musiałam być twarda i nie mogłam sobie pozwolić wymięknąć.


      - Więc słuchaj, jak do ciebie mówię. - warknął. - Oczekuję, że jedyne, co będzie cię z nim łączyć to krótkie "cześć" na korytarzu, jasne? - uniósł brwi wyczekująco, a ja nawet się nie poruszyłam. - Jasne? - powtórzył dobitniej.

      - Harry, ja... - mruknęłam, ale szybko mi przerwał.

      - Tak czy nie?! - podniósł głos już nie siląc się na delikatność. Pociągnęłam ledwo słyszalnie nosem.

      - Nie. - wymamrotałam cichutko. - Nie będę udawać, że mam go gdzieś. - mówiłam spokojnie. Chciałam jakoś do niego dotrzeć, zdawałam sobie sprawę, że krzykiem żadne z nas nic nie wskóra. - On mi dzisiaj pomógł, Harry. - spojrzałam niepewnie na jego usta. Nie dałabym rady teraz spoglądać prosto w jego tęczówki.

      - Wysiadaj. - nakazał stanowczo, a ja poczułam jak na powrót w moich oczach zbierają się łzy. Przechyliłam twarz w górę, żeby żadna kropla z mojego oka nie miała prawa spłynąć po policzku.

      - Jesteś zły..? - spytałam naiwnie.

      - Jestem wkurwiony! - warknął, a ja aż podskoczyłam na swoim fotelu. - Ale nie będę teraz o tym dyskutować. Wysiadaj z tego pieprzonego samochodu i wracaj do domu. Odezwę się później. - odpalił silnik, a ja przeczesałam dłonią włosy i szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi, odprowadzając go wzrokiem. 
To nie miało się tak skończyć...











       Wbiegłam szybko po schodach na górę i wrzucając torbę gdzieś na podłogę mojego pokoju, kierowałam się do łazienki. Stanęłam w miejscu jak wryta, kiedy zza drzwi usłyszałam cichy szloch. Zrobiłam krok w ich stronę i przykleiłam ucho do faktury.

     - W porządku? - spytałam, będąc pewną, że jest to albo Justine albo Leila, bo tą łazienkę na piętrze miałyśmy wyłącznie dla siebie. Zapukałam delikatnie, ale odpowiedziała mi cisza, a ciche popłakiwania zniknęły.

       - Już wychodzę. - odezwała się dziwnym tonem Leila. Płakała, można było to wyczuć w jej słowach nawet, jeśli nie słyszałam jej wcześniej.

        Niewiele myśląc szarpnęłam za klamkę i liczyłam tylko na to, że nie zamknęła się od środka. Nie mogłam pozwolić jej na rozpamiętywanie, bo to ją wyniszczało. Cały weekend nie wychodziła z pokoju płacząc w poduszkę i czułam, że muszę zrobić wszystko, żeby zapomniała.

            Nie zamknęła się, więc bez trudu dostałam się do środka. Leila siedziała na zamkniętej toalecie z twarzą schowaną w dłoniach, a kiedy zorientowała się, że dostałam się do łazienki prędko przeczesała dłonią włosy, doprowadzając się do porządku. Przetarła też zaczerwienioną i opuchniętą od łez twarz i szybko zacisnęła coś kurczowo w lewej ręce. Wyglądała strasznie... Miała worki pod oczami, była czerwona i rozmazana. Czy to aby na pewno sprawa Liama..?

          - Nie ma sensu, żebyś się obwiniała. - powiedziałam pewna siebie. - To nie jest tylko twoja wina. Liam i Dani... - urwałam w połowie, kiedy usłyszałam jej prychnięcie i powoli wstawała z miejsca.

            - Uwierz mi, Cloudy, że to nie jest teraz mój największy problem. - powiedziała łamiącym się głosem i podniosła coś z podłogi. Kiedy mnie wymijała, złapałam szybko za jej nadgarstek i obróciłam ją w swoją stronę.

            - Pogadamy?

            - Mam masę lekcji. - oznajmiła na odchodnym. - Na razie.











             Oficjalnie ogłaszam, że wtorki to najgorsze dnie tygodnia. Leila nie rozmawiała ze mną od wczoraj, a Justine jedynie zdawkowo odpowiadała na każde pytanie. Jakoś nie możemy się dogadać, to już nie to samo co jakiś czas temu, kiedy dziewczyny mnie regularnie odwiedzały jeszcze w Anglii. Oddaliłyśmy się od siebie i dopiero co poznajemy się na nowo, więc żyłam w przekonaniu, że jeszcze jakoś to wszystko się poukłada. A ja zaczynałam poważnie martwić się o blondynkę.

              Kiedy zadzwonił dzwonek na półgodzinną przerwę przed chemią postanowiłam przylecieć szybko do klasy, żeby złapać Nialla i móc jakoś mu wytłumaczyć tę wczorajszą... sytuację. Zostawiłam go praktycznie bez słowa, wychodząc z Harry'm i należały mu się wyjaśnienia. Szybko jednak zmieniłam plan, kiedy zauważyłam idącego naprzeciw mnie Zayna. Samego.

          - Hej. - przywitałam się cicho, wyrywając go z zadumy. Zmarszczył brwi, ale sekundę później je uniósł, czekając na moje słowa. Dłonie wsunął w swój charakterystyczny sposób do kieszeni dżinsów. Jego włosy jak zwykle były idealnie ułożone i zaczęłam sie poważnie zastanawiać ile czasu potrzebuje rano w łazience, żeby zrobić takiego quiffa. Wbił we mnie swoje brązowe spojrzenie, a ja czułam jak tracę na pewności siebie jeszcze bardziej niż to możliwe. - Możemy pogadać? Chodzi o Harry'ego.

         Zayn parsknął, a ja zacisnęłam wargi.

              - Też masz język. - odpowiedział, a ja ugryzłam się w język.

        - Ale Harry nie chce ze mną o tym rozmawiać. - mruknęłam. - A wiem, że jesteście blisko i pomyślałam...

              - Cloudy, nie mam zamiaru się w to wtrącać. - uniósł dłonie do góry w geście kapitulacji. - To, co jest między tobą, a nim to tylko wasza sprawa, a moje zdanie w niczym tu nie pomoże. - wzruszył ramionami. - Zresztą ja wiem tyle ile ty. Harry nie jest zbyt wylewną osobą, jak pewnie zdążyłaś zauważyć. - uśmiechnął się pokrzepiająco, unosząc w górę tylko jeden kącik ust, a ja przytaknęłam zrezygnowana głową. - Ale jeśli mam ci coś szczerze poradzić to to, żebyś odpuściła sobie Horana. - poprawił ułożenie plecaka na swoim ramieniu i kontynuował, robiąc jeszcze krok w moją stronę. - Działają na siebie jak płachta na byka.

               - Wiesz o co im poszło? - zapytałam z nadzieją, a Zayn cicho się zaśmiał.

               - Spytaj któregoś, chociaż wydaje mi się, że istnieje więcej niż jedna wersja. - wyszczerzył się do swoich myśli, a ja już wiedziałam, że nic więcej od niego nie wyciągnę.

                - Hej, Z! - oboje odwróciliśmy się na dźwięk wysokiego, piskliwego głosu... Perrie Edwards. - Co z nią robisz? - spytała, całując jego policzek i uwieszając się na męskim ramieniu. - Cloudy, buźka cała? - spytała ironicznie, mierząc moją twarz wzrokiem, a kiedy już zamierzałam się do odpowiedzi, Zayn mnie wyprzedził.

                 - Ty jej to zrobiłaś?! - spytał stanowczo, z wyczuwalną w głosie odrazą, a ja poczułam, że to najlepszy moment na ucieczkę.

                  Perrie jak na zaklęcia zamknęła jadaczkę i gapiła się głupkowato w swojego chłopaka, trochę chyba przestraszona jego reakcją. Nie podobało mu się to. I nawet o tym nie wiedział.

                   - Na razie, Zayn. - pożegnałam sie. - I dzięki. - chłopak skinął na mnie głową, a ja ruszyłam w stronę klasy chemicznej i modliłam się tylko o to, żeby jeszcze bardziej nie zaleźć za skórę Pezz.














         Kiedy przeszłam przez próg Niall już siedział przy naszym stanowisku, pogrążony w lekturze podręcznika. Wypuściłam głośno z płuc powietrze i liczyłam tylko na to, że zechce ze mną rozmawiać po... tym wszystkim. Położyłam swoje książki tuż obok niego i zajmując swoje miejsce postanowiłam zacząć.

           - Hej, Niall. - zaczęłam nawijać. - Posłuchaj mnie, jeśli chodzi o wczoraj to chciałam ci podziękować, że tak się przejąłeś i chciałeś mi pomóc i...

                   - Nie produkuj się tak. - warknął, nie podnosząc nawet wzroku znad książki, a ja przyłożyłam dłoń do czoła.

                     - Niall... - zaczęłam łagodniej, nie mając pojęcia co robić. Kiedy już uchyliłam usta, żeby znów zacząć się tłumaczyć poczułam wibracje w kieszeni moich spodni. Chcąc zyskać na czasie wyjęłam komórkę i odczytałam smsa, a moje kolana nagle odmówiły mi posłuszeństwa. Wstrzymałam oddech.

Mama, 11:34
Możemy wieczorem porozmawiać?
 Chodzi o twojego ojca.

                   







____________________
Boże, przepraszam Was bardzo za tego gniota...

             



14 comments:

  1. świetny, mał akcji ale nie w każdym rodziale ma się coś dziać
    @McWhiteWalls

    ReplyDelete
  2. Bardzo, bardzo fajny! Żaden gniot! Mimo że nie umiem jeszcze na sprawdzian, to musiałam sprawdzić czy nie napisałas rozdziału, I OTO JEST! Zajebisty jak zawsze, a ja nie mogę doczekać się następnego. Chciałabym pisać tak dobrze jak ty, ale może kiedyś...

    ReplyDelete
  3. Co? Gniota? Dziewczyno chyba sobie żartujesz. Rozdział jest bardzo fajny i dobrze napisany więc nie narzekaj! Kiedy następny? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie mam pojęcia w tym tygoniu mam egzaminy :((

      Delete
  4. Boooski !!! Co stało się z jej ojcem i o co poszło Harremu i Niallowi ???
    Czekam nn :*
    Xoxo @JustynaJanik3

    ReplyDelete
  5. no niewiele mówi ten rozdział
    dawaj dalej ;)

    ReplyDelete
  6. Świetny <3 !!! Dziewczyno to nie był żaden gniot !!!!! :** Nie mogę się doczekać nexta ! :*

    ReplyDelete
  7. No cóż. Krótki ale ciekawy. Czyżby Leila była w ciąży? Płacz w łazience, chowanie czegoś w dłoni i jeszcze stwierdzenie że wyjście na jaw zdrady to najmniejszy problem...To się składa w jedną całość. Tylko nie wiem czy wyciągnęłam odpowiednie wnioski. A co do Harry'ego i Nialla to bardzo intrygujaca sprawa. Niestety tutaj nie mam żadnych podejrzeń. I tęsknię za momentami Claudi i Hazzy. Takie drobne gesty a jakie ekscytujące i podniecajace. Wow. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg wydarzeń i życzę dużo weny <3 /Paula

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jaki gniot ? Twoje rozdziały są świetne, tylko szkoda, że ten taki krótki. ;( Na początku myślałam że może się pocięła ale później jak Claudia ją złapała za nadgarstek to raczej nie więc moją drugą opcją była ciąża tak jak napisała dziewczyna wyżej. ;o Jeju ciekawa jestem co będzie dalej ! :)
      Czekam na następny i jak zawsze życzę weny!
      Kasia :)

      Delete
  8. Hejka, hejka :D Kiedy kolejny rozdział ? Ten jest super ale szkoda, że krótki. :)

    ReplyDelete
  9. supcio :D , na pewno ojciec nie żyje :( . ( to tylko przypuszczenia )

    ReplyDelete
  10. pisz dalej, jesteś świetna <3

    ReplyDelete