Friday, October 11, 2013

Prolog: Only now I'm free.

           [...] Ryk silnika wypełniał całe podziemie. I chociaż już tutaj byłam to jeszcze nigdy nie czułam się w ten sposób. Wcześniej też odczuwałam strach, ale w związku z tym, że nie byłam oswojona z tym miejscem, a każdy krok stawiałam niezwykle ostrożnie. Nie słuchałam wtedy Jego rad, to były te przebłyski momentów mojej prawdziwej osobowości. Mojej wrodzonej tchórzliwości i paniki, której nigdy wcześniej się nie wstydziłam, do czasu, kiedy zobaczyłam go w swoim domu, kiedy opatrywał krwawe rany przyjaciela. Był wtedy taki autentyczny... Przejęty jego sytuacją, może nawet się obwiniał, nie wiem. Nigdy z nim o tym nie rozmawiałam, tak naprawdę bardzo rzadko zdejmował maskę i obnażał przede mną prawdziwe ja. Może nawet nigdy tego nie zrobił, ale był doskonałym manipulatorem. Pragnęłam robić wszystko, żeby wkraść się w jego łaski, choć wywoływał u mnie masę sprzecznych emocji. Drażnił mnie sobą, ale jednocześnie przyciągał. To takie typowe, kiedy się o tym opowiada, ale nie w sytuacji, kiedy zdarza ci się to w prawdziwym życiu i najzwyczajniej nie potrafisz sobie z tym poradzić. Książki i filmy z tym wątkiem nazwałbyś banałami, a jak odbierzesz identyczną sytuację w swoim życiu?

           Przeszliśmy przez ostatni zakręt i byliśmy na miejscu. To niby były przedmieścia, ale obraz, który rozpościerał się przed naszymi twarzami zdecydowanie to negował. Stary, podziemny garaż ogromnej fabryki, którą zamknięto sześć lat temu robił teraz za stolicę nielegalnych zbiorowisk. Wszędzie słychać było szum, zgiełk i pomruki silników. Uwielbiał to, ciągnęło go do wszystkiego, co niebezpieczne, a ja nigdy nie potrafiłam zrozumieć dlaczego. Wyścigi to tylko jedno z jego mrożących krew w żyłach sposobach na życie, a do mnie dotarło dopiero teraz, że to właściwie tylko wierzchołek góry lodowej.

          Od razu wzrokiem wyszukiwałam czarno-białego Forda Mustanga z sześćdziesiątego dziewiątego. Widziałam go tylko kilka razy, ale porównując samochód Harrego z oryginałem mogłam stwierdzić nawet będąc laikiem, że sporo w niego włożył, a z Mustanga pozostało tylko podwozie.

             Liam szarpnął mnie za łokieć i poprowadził w lewo. Z początku całą swoją uwagę skupiałam jedynie na tym, żeby nie upaść, bo chłopak okropnie się spieszył i ciągle musiałam patrzeć pod nogi. Wkoło nas stało jakieś dwadzieścia samochodów i to w takim stanie, w jakim nie spotka się ich na ulicach. Były poprzerabiane, karoserie lśniły przesadnie, ozdobione masą niepotrzebnych gadżetów i byłam pewna, że dodatki pod ich maskami mogłyby sprowadzić na właścicieli poważne kłopoty z prawem.

             Kiedy stanęliśmy zobaczyłam go w końcu. Stanęłam jak wryta, kiedy zdałam sobie sprawę, że wcale nie był sam. Opierał się tyłem o drzwi od strony kierowcy, przyciągając do siebie jakaś wysoką brunetkę, która ubrana jedynie w cholernie krótką spódniczkę, badała dłońmi cały jego tors i ramiona. Całowali się, a ja poczułam jak niewidzialna pięść ściska moje płuca.

   - Styles! - warknął mój przyjaciel, stając tuż obok pary. Chłopak jedynie odsunął twarz od nowej koleżanki o jakieś kilka centymetrów, chcąc jedynie sprawdzić z kim ma do czynienia. Przewrócił oczami i z ironicznym uśmiechem postanowił w końcu się odezwać.

   - Spierdalaj. - mruknął, powracając do zajmowania się dziewczyną, której twarzy wciąż nie mogłam zobaczyć. Wpatrywałam się w całą tę scenę tak bardzo zażenowana, że czułam jak moje nogi zaczynają omdlewać.

   - Przestań, do cholery, i chociaż raz posłuchaj co do ciebie mówię, kurwa mać! - Liam wydarł się tak głośno jak chyba jeszcze nigdy, mocno i zdecydowanie szarpiąc lokowatego za ramię. Ten zaskoczony nagłym atakiem ze strony Payne'a zabrał dłonie z kobiecych bioder i gdyby Li dalej go nie przytrzymywał pewnie runąłby na ziemię jak długi.

             To go ruszyło. Wściekł się nagle, ściągając na dół brwi i groźnie mrużąc oczy. Obrócił się bokiem do mnie i tej zdziry, a przodem do swojego przyjaciela i nagle stanął niebezpiecznie blisko jego ciała. Chłopcy byli równego wzrostu, więc patrzyli sobie w oczy, jakby gotowi do ataku.

   - Zjeżdżaj stąd, póki mam jeszcze do ciebie cierpliwość. - ostrzegł Harry. - I po co ją tu ściągnąłeś?! - rzucił ostro, obrzucając mnie gardzącym spojrzeniem na kilka milisekund, a ja czułam, że zaraz zrobi mi się słabo. - Mam dość jej plątania się pod nogami. Gdybym miał ochotę ją oglądać to nie siedziałbym tutaj tylko wpadł do naszej kochanej Leili. - sarkastycznie wypowiedział imię dziewczyny. - Zamknąłbym się z jej kuzynką w sypialni na górze, pieprząc tam do upadłego, a pół godziny później wszyscy udawaliby, że nie słyszeli jak się darła.

              Do oczu podeszły mi łzy. Przecież wiedziałam! Wiedziałam dlaczego to mówi i co chce tym osiągnąć. Wiedziałam, więc, do cholery, dlaczego tak mnie to zabolało?

   - Co się z tobą dzieje?! - odpowiedział Payne, unosząc dłoń do góry i ściskając palcami z ogromną siłą policzki Loczka, ale ten błyskawicznie wyrwał się z tego uścisku, rozmasowując przy tym skórę. - Wszystko ma swoje granice, Hazza. Przestań być takim chujem, skończ udawać kogoś kim nie jesteś! Co ci to daje?! Pieniądze? Satysfakcję?! Naprawdę nie widzisz co ten cały syf z tobą robi?! - rozłożył ramiona, pokazując mu z premedytacją miejsce w jakim się znajdowali, na co Styles zaśmiał się pod nosem.

   - Ja dopiero teraz czuję się naprawdę wolny. Wsiadaj. - rzucił w stronę brunetki, odwracając się tyłem i zajmując miejsce na fotelu kierowcy. [...]








_______________________
To prolog. Krótki, wiem, ale rozdziały są naprawdę duuuuużo dłuższe. ;) Po prostu pokazałam wam fragment pewnej sceny, która będzie miała miejsce w opowiadaniu, żeby wprowadzić was w klimat. ;)

4 comments:

  1. Fajny prolog. Mam nadzieję, że pierwszy rozdział będzie tam samo dobry jak prolog.
    Pozdrawiam i kopniak w dupsko na przypływ weny.

    ReplyDelete
  2. W końcu fajny blog.

    ReplyDelete