Monday, November 18, 2013

10. Investigation of Mr. Dangerous.

             - Zostań tu. - warknął cicho do mojego ucha, a ja zacisnęłam usta w cienką linię i przesunęłam się na miejsce pasażera, żeby mógł wysiąść. Jeszcze raz niepewnie spojrzałam na mężczyznę, który nam przerwał. Uśmiechał się bezczelnie do mnie, sztucznym, złośliwym uśmiechem, nawet nie pokazując zębów. Miał na oko około dwudziestu trzech, dwudziestu pięciu lat, ale kilkudniowy zarost i worki pod oczami postarzały go jeszcze bardziej. Przez jego policzek przechodziła nieduża blizna, która ginęła w burzy niezadbanych, czarnych włosów. Kiedy w polu mojego widzenia pojawił się też Harry oboje odeszli ramię w ramię, niknąc mi z oczu. Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam prędko do Leili czy wychodzi gdzieś, miałam do niej kilka pytań...
           
              Nie wiem ile ich nie było, ale kiedy przeleciały trzy piosenki w samochodowym radio zaczynałam się denerwować. Rozejrzałam się wkoło i nie mogłam ich dostrzec, więc to przyprawiało mój mózg do snucia najczarniejszych scenariuszy. Oparłam głowę o zagłówek i wypuściłam głośno z płuc powietrze. Mój telefon w dłoni zawibrował, więc uniosłam go do góry, sprawdzając nową wiadomość

Leila, 14:07
Dopiero wieczorem. O której wracacie?




                Szybko odpisałam, że nie mam bladego pojęcia, bo napotkały nas pewne... problemy techniczne. Wyłączyłam telefon, żeby nie musieć się jej tłumaczyć i wsłuchiwałam się w reklamę proszku do pieczenia. Kiedy głos skończył zapewniać, że produkt nie ma szkodliwych konserwantów Harry wrócił. Usiadł z impetem na siedzeniu i nawet nie obarczył mnie spojrzeniem, jedynie wyłączył grające radio i odpalił samochód. Mocno i nerwowo wykręcił tak, że teraz jechaliśmy drogą powrotną. Przyspieszał. Bałam się zacząć temat, ale zapinając pas, postanowiłam coś z niego wyciągnąć.


           - Stało się coś? - spytałam cichutko, bojąc się, że może znów zacznie ma mnie krzyczeć, tak jak wtedy przy tej sprawie z Zaynem.

           - Odwiozę cię. - powiedział stanowczo i dobitnie, wciąż nie odrywając wzroku od przedniej szyby. Skuliłam się w miejscu.

                  Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu. Ja ciągle wpatrywałam się w profil Stylesa, chcąc cokolwiek wyczytać z jego twarzy, niestety z marnym skutkiem. Harry nie spojrzał na mnie nawet na sekundę. Dopiero, kiedy zaparkował na podjeździe przed domem zsunął ręce bezwładnie z kierownicy na swoje kolana i oparł głowę o zagłówek. Przypatrywałam mu się w ciszy, czekając na jakiś ruch z jego strony, ale jedynie odpiął pas bezpieczeństwa i bez słowa wyszedł z samochodu. Szybko zrobiłam to samo, zanim zdążył obejść pojazd.

            - Harry... - zaczęłam, ale szybko mi przerwał.

            - Nie teraz. - urwał, kładąc dłoń w dole moich pleców i nie całkiem delikatnie pchając mnie do przodu. Zagryzłam dolną wargę.

            - Harry? - usłyszeliśmy za sobą. - Claudia? - spytał kobiecy głos za nami przez śmiech. - Jest coś o czym powinnam wiedzieć? - Danielle podbiegła szybko do nas stając obok chłopaka i ruszając z nami w stronę domu. - Leila w domu? - spytała poprawiając ułożenie długich, kręconych włosów na odkrytych ramionach.

             - Myślę, że tak. - mruknęłam w odpowiedzi, dziwiąc się trochę, że tu przyszła. Harry całkowicie olał jej obecność, nawet kiedy żartobliwie szturchnęła jego ramię. Posłała mi zaintrygowane spojrzenie, a ja wzruszyłam ramionami. - Wychodzicie gdzieś? - rzuciłam byle jakie pytanie, żeby zagłuszyć ciszę.

             - Nie. - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Wpadłam tylko oddać jej buty. - uniosła torbę w górę. - Swoją drogą nie wiem jak ona wytrzymuje w nich każdą imprezę. - zachichotała, co głupkowato zawtórowałam. Styles wciąż milczał, podchodząc do wejściowych drzwi i szarpiąc za klamkę. Cała nasza trójka spojrzała na siebie, kiedy głośna muzyka uderzyła w nasze uszy. Było chwilę przed piętnastą, więc co do...?

             Harry wszedł do środka pierwszy po ponaglającym spojrzeniu Peazer. Rozejrzał się po salonie i ruszył dalej, więc obie z Dani poszłyśmy za nim i nie spuszczałyśmy z niego wzroku. Powoli przemierzał kolejne metry aż stanął w progu kuchni i nie odrywał wzroku. Uniósł brwi jakby w lekkim rozbawieniu, na co spojrzałyśmy na siebie i ruszyłyśmy za nim stając po obu jego stronach.

             Kurwa mać.

             W kuchni o blat opierała się Leila, przyciśnięta do jego krawędzi przez... Liama. Nie usłyszeli nas przez grającą muzykę. Jej dłonie leżały na obu policzkach chłopaka, a jego natomiast mocno obejmowały jej szczupłą talię. Śmiali się do siebie między pocałunkami i coś szeptali, zupełnie nie zdając sobie sprawy z naszej obecności. Spojrzałam kątem okna na Danielle, która wpatrywała się w nich z uniesionymi brwiami i przerażonym spojrzeniem. Zbladła, wyglądała jakby za chwilę miała zemdleć. Kiedy uniosłam rękę i zaledwie musnęłam opuszkami palców jej przedramienia natychmiast się wyrwała, podchodząc do głośno ustawionego radia i wyłączając je całkiem. Mieszanka zdziwienia, przerażenia, zaskoczenia i bezradności wręcz kapała ze zdezorientowanych spojrzeń Leili i Liama, którzy najpierw popatrzyli na mnie i Stylesa, a dopiero później na Peazer. Kilka sekund przeciągało się zdecydowanie za długo, kiedy cała tamta trójka wpatrywała się w siebie. Blondynka natychmiast strąciła dłonie chłopaka ze swoich boków, jakby cokolwiek miało to zmienić. Danielle była bliska płaczu, zacisnęła wargi w cienką linię i zmarszczyła żałośnie czoło. Boże...

         - Dani... - zaczął Liam, robiąc krok w jej stronę, a ona przyłożyła drżącą dłoń do ust. Chłopak podszedł jeszcze dwa kroki bliżej, a ona nie spuszczała z niego spojrzenia, nawet nie mrugnęła. - Dani, Skarbie, posłuchaj... - zamilkł, zastanawiając się co może jej powiedzieć, a ona czekała. Jej oczy zdążyły się zeszklić, a on wykorzystał jej moment słabości i całkiem zniwelował odległość jaka ich dzieliła i uniósł niepewnie dłoń w kierunku jej twarzy. - Proszę cię, nie płacz. - szepnął, chcąc dotknąć jej policzka, ale kiedy jedynie go musnął, dziewczyna odtrąciła jego palce od siebie i rzuciła na podłogę torbę z butami mojej kuzynki, które miała jej oddać.

        - Harry, odwieź mnie. - poprosiła błagalnym tonem i wyminęła swojego byłego, jak zdążyłam się domyślić, chłopaka, kierując się w stronę lokatego. - Proszę cię, teraz. - położyła dłoń delikatnie na wysokości jego łokcia i schowała twarz, obracając się do wszystkich tyłem. Dopiero teraz spojrzałam na niego, a on... wcale nie wydawał się być tym zaskoczony. Stał tam jakby oglądał jakiś beznadziejny film, a nie jakby był właśnie świadkiem łamania serca.

        Nie odpowiedział, ale obejmując ją ramieniem wyprowadził z mieszkania. I choć z całych sił i z całej świadomości nie powinnam, ale poczułam nikłe uczucie... zazdrości. Najprawdziwszej zazdrości o to, że dotknął jej, a nie mnie. Odepchnęłam szybko od siebie tę myśl, skupiając całą uwagę na mojej rozdartej kuzynce, która wpatrywała się głupio w podłogę, również bliska płaczu, poznałam to. Ruszyłam pewnie w jej stronę i dotknęłam palcami jej brody, unosząc twarz. Nie zdążyłam się jej nawet przyjrzeć, kiedy wtuliła się we mnie i wybuchnęła płaczem. Nie pamiętam jak długo łzy wtedy wypływały z jej oczu i nie pamiętam jak długo głaskałam jej plecy, żeby się uspokoiła. Po prostu musiałam.












         Leila nie wychodziła ze swojego pokoju do końca weekendu. W poniedziałkowy poranek jechała do tej szkoły jak na skazanie, ani ja ani Justine nie drążyłyśmy tematu. Nawet nie wiedziałam czy J zdawała sobie sprawę, że stanu emocjonalnego swojej starszej siostry, ale jakoś nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać. Nie widziałam się z nią cały dzień, nawet na obiedzie zaginęła, a przy stoliku, gdzie jadała nie było ani jej, ani nawet Danielle. Za to siedział przygnębiony Liam, na ramieniu którego dziewczyna Louisa trzymała dłoń.

          Dzisiaj na treningu poszłyśmy na siłownię. Wszystkie tak bardzo się w to wkręciłyśmy, że nawet nie zwracałyśmy na siebie zbytniej uwagi. Spędziłam czterdzieści pięć minut ćwicząc mięśnie ramion i byłam tak spocona jak chyba jeszcze nigdy. Kiedy trening dobiegał końca trener zagwizdał, żeby jak co dzień podsumować ćwiczenia. Wstałam z niewygodnego siedziska i szybko przerabiając kitkę w wysokiego koczka stanęłam w rządku między Veronicą i Heather. Obie uśmiechnęły się miło, robiąc mi więcej miejsca, a ja z przyspieszonym od wysiłku oddechem stanęłam, przerzucając ciężar ciała na prawą nogę i opierając rękę o lewy bok na wysokości talii. Starałam się uspokajać pracę mojego serca.

         - Jak co roku wybrałem najlepszego według siebie zastępcę kapitana. - mówił Couge, a ja od razu kątem oka spojrzałam na uśmiechniętą Perrie, która przybijała piątkę z Eve. Stały obok siebie, więc ich dłonie spotkały się na wysokości ich ud, a ja nie mogłam dać się przyłapać na podglądaniu, więc utkwiłam wzrok w trenera. - Liczy się siła przebicia. Ktoś, kto wyróżnia się grą, samozaparciem i kto jest w stanie pomóc w prowadzeniu drużyny do zwycięstwa. Wy wybrałyście Perrie, która według was jest w stanie was mobilizować, rozwiązywać konflikty, utrzymywać zdrową atmosferę. Miejmy nadzieję, że Edwards podoła, a mój wybór to ktoś, w kim pokładam nadzieję i liczę na to, że nasza współpraca potrwa do końca szkoły. Claudia Collins. - dodał z uśmiechem. Wszyscy byli tak zszokowani jak i ja. Przez kilka sekund trwała całkowita cisza, a ja uchyliłam usta ze zdziwieniem. CO?! JA?! Któraś z dziewczyn położyła dłoń na moim ramieniu, a zaraz po tym geście rozbrzmiały ciche brawa. Rozejrzałam się wkoło, studiując twarz każdej z nich, ale nie mogłam skupić się na ich emocjach, bo sama wciąż nie dowierzałam co się działo.

         Weszłam do szatni w otoczeniu kilku moich koleżanek z drużyny, które uspokajały mnie i mówiły, że bardzo się cieszą. Odstąpiły mnie dopiero, kiedy wyjmowałam rzeczy z mojej szafki. Przewiesiłam przez ramię ręcznik, wzięłam kosmetyki i ruszyłam w stronę pryszniców. Zajęłam swoje stałe miejsce - jak najbardziej z boku i rozbierając się szybko wskoczyłam pod gorący strumień. Odwróciłam się przodem do ściany, pocierając szyję i kark, kiedy niespodziewanie poczułam silny uścisk na ramieniu. Ktoś szarpnął mnie i obrócił siłą przodem do siebie. Przede mną stała Perrie Edwards z zaciśniętymi złowrogo ustami i spiętymi wysoko włosami. W pełnym makijażu...

        - Myślisz, że to zabawne?! - warknęła, robiąc krok w moją stronę tak, że prawie stykałyśmy się palcami u stóp. To musiało wyglądać komicznie z boku - dwie nagie dziewczyny, kłócące się pod prysznicem w otoczeniu i pod bacznym spojrzeniem całej drużyny. - Kim ty w ogóle jesteś?! - zmierzyła mnie wzrokiem z odrazą i pogardą marszcząc górną wargę. - Wydaje ci się, że skoro ten stary kutas tak za tobą stoi to ze mną wygrasz?! - warknęła prosto w moje usta. A raczej w brodę, bo była niższa. - Co to, kurwa, jest, że jakaś mała dziwka zdobywa pozycję, na którą nie ruszyła nawet palcem?! - krzyknęła, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy. - Chwila... - zastanowiła się, unosząc brwi w górę, a jej ton głosu przybrał zupełnie inny wymiar. - A może to jakaś transakcja wiązana, co? - splotła dłonie na brzuchu i odchyliła się lekko do tyłu, wypinając biodra. - Co musiałaś dla niego zrobić, hm? - przegryzła dolną wargę w rozbawieniu. - Za co Couge obiecał ci MOJĄ pozycję? Dlaczego wciąż milczysz, Słoneczko? Trafiłam? - zagadnęła, a ja w sekundę zebrałam całą swoją złość w jednym, krótkim zdaniu.

       - Nie mierz wszystkich swoją miarą, Pezz. - dobitnie powiedziałam prosto w jej twarz, wkładając w swój głos tyle jadu ile tylko potrafiłam. Reakcja była natychmiastowa. Najpierw jej policzki przybrały bordowy kolor i wciągnęła je, wydymając usta. Z kilku milisekundowym opóźnieniem poczułam siarczysty ból na swoim policzku i obróciłam głowę w stronę blondynki, kiedy tylko zorientowałam się, że podczas jej uderzenia moją twarz lekko odrzuciło w lewo. Nie wytrzymałam. Moje dłonie same powędrowały w kierunku jej twarzy i szarpnęłam ją z całej siły za włosy. Później wszystko pamiętam jak przez mgłę. Po prostu skupiałam się na Edwards i na naszej bójce. Poczułam jej długie paznokcie, drapiące moje ramię, później ja mocniej szarpnęłam ją w dół za włosy, kilka razy drapiąc na oślep. Ktoś nas od siebie odciągał, prawdopodobnie dziewczyny, które przekrzykiwały się nawzajem. Kiedy odsunięto mnie od blondynki uspokoiłam się, a Perrie wyrywała się z ich uścisku jak niezrównoważona psychicznie.

      - Spokój! - wrzasnął dojrzały, kobiecy głos i wszystkie, jak jeden mąż odwróciłyśmy głosy w kierunku, z którego dochodził. Nauczycielka wfu - pani Rain podeszła błyskawicznie do nas i mierząc uważnie wzrokiem najpierw mnie, później Perrie, ponownie zabrała głos. - Która zaczęła?! - wrzasnęła. Edwards wyrwała się z uścisku koleżanek i stanęła prosto, uspokajając nerwowy oddech. - Co, ogłuchłyście?! - odpowiedziała jej cisza, więc dodała. - Jutro na pierwszej lekcji widzę was obie w gabinecie dyrektora, jasne? - znów cisza. - JASNE?! - kiedy po raz kolejny jej krzyk wypełnił szatnię posypały się już ciche przytaknięcia. Zabrałam prędko swoje rzeczy, opatulając się ręcznikiem i wybiegłam spod prysznica.






         Nie mogłam powstrzymać łez, kiedy niemal wybiegłam z szatni na szkolny korytarz. Było już późno, bo jakieś dwadzieścia, trzydzieści minut po szesnastej. Szłam tak szybko, że nawet nie zastanawiałam się dokąd ta droga mnie prowadzi. Poprawiłam ułożenie sportowej torby na ramieniu i starłam mokre łzy z policzków. Kiedy zaglądnęłam na chwilę w górę, tylko po to by ukryć płacz i sekundę później patrząc na swoje buty, ktoś zagrodził mi drogę.

      - Hej, hej, hej. - ktoś cicho odezwał się tuż nad moją głową. Poczułam męskie, ciepłe dłonie na swoich ramionach, które zatrzymały mnie w miejscu. Poznałam go i... już nie tłumiłam płaczu. Wybuchłam cicho, uwalniając z siebie cały żal i wszystkie złe emocje, które się we mnie kumulowały i pozwoliłam przyciągnąć się do ciała chłopaka. Mój nos wylądował w zagłębieniu jego szyi i schowałam tam całą, zapłakaną twarz. Niall głaskał mnie po plecach, żeby jakoś uspokoić moją histerię, ale ja nie byłam w stanie zapanować nad własnymi emocjami.

      - Cloudy, co się stało?! - z przejęciem zapytał, odsuwając mnie minimalnie od siebie tylko po to, żeby zaglądnąć w moją twarz. Uniosłam ją ku górze, żeby jakoś złapać normalny oddech i w końcu obarczyłam spojrzeniem blondyna. Łzy jednak nadal uparcie ściekały po moich policzkach, a jednego z nich właśnie nieśmiało dotknął.

     - Boli cię? - spytał z taką troską w głosie, jakiej dawno nie słyszałam. - Cloudy, kto ci to zrobił?! - nie przestawał drążyć tematu, a ja pokiwałam żałośnie głową na nie. Nie mogłam mu powiedzieć. - Chodź ze mną. - chwycił moją dłoń i pociągnął kilka kroków w prawo. Przymknęłam powieki, za wszelką cenę starając się jakoś uspokoić. Kiedy w końcu zatrzymaliśmy się, postanowiłam uchylić lekko podpuchnięte od płaczu powieki. Byliśmy... W toalecie.

           Niall odkręcił wodę i urwał kawałek ręcznika papierowego. Oparłam się plecami o chłodne kafelki wciąż zdruzgotana po wydarzeniach sprzed kilkunastu minut. Blondyn obrócił się ze zwilżonym kawałkiem ręcznika i nieśmiało, powoli do mnie podszedł. Jedną dłonią gładził moje ramię, a drugą delikatnie przyłożył do zaczerwienionego nienaturalnie policzka. Syknęłam, kiedy poczułam jak lodowaty jest mój opatrunek.

      - Spokojnie...  - szepnął, delikatnie dotykając mojego policzka prowizorycznym okładem. Zagryzłam dolną wargę, starając się uspokoić bicie serca. Nie myślałam o niczym, w tamtej chwili czułam pustkę. Przerosły mnie słowa Perrie. Naprawdę nie sądziłam, a raczej nie zdawałam sobie sprawy, że słowa tej dziewczyny tak bardzo będą potrafiły we mnie uderzyć.

       Kiedy chłopak odsunął już dłoń od mojego policzka zaczął się mu intensywnie przyglądać, a sekundę później poczułam zaskakująco delikatny dotyk jego ciepłych warg na kości policzkowej. Otworzyłam szerzej oczy, a on odgarnął kosmyk moich włosów za ucho i z przejęciem przyglądał się ranie. Speszyłam się.

      - Gorąco tu. - wymamrotałam, dotykając na sekundę dłonią jego ramienia i wymijając. Kierowałam się w stronę wyjścia, czując jego obecność metr za sobą. Znów wyszliśmy na szkolny korytarz, ale zdążyliśmy jedynie zrównać wzrok, kiedy zza zakrętu nagle pojawiła się dwójka innych chłopaków niemal na nas wpadając.

         Uniosłam wzrok i... Boże.

          Harry i Zayn stali krok przede mną zaskoczeni tym spotkaniem zupełnie jak i ja. Styles zmierzył groźnym wzrokiem Nialla, który stał zdecydowanie zbyt blisko mnie. Zmarszczył czoło, a jego spojrzenie zsunęło się na moją twarz i zaczerwienienie przebiegające przez lewy policzek. Wytężył wzrok i pokonał, dzielącą nas odległość. Dotknął opuszkami palców opuchlizny i przeczesał drugą dłonią niesforne loki. Zayn uniósł brwi i schował dłonie w kieszenie dżinsów, prostując nogi i ramiona.

         - Co się stało? - spytał, zaciskając wargi w cienką linię i ponownie gapiąc się na Nialla.

         - Nic. - mruknęłam przygnębiona tą nagłą uwagą wokół mnie. - Chcę tylko wrócić do domu. - wzięłam głębszy oddech i przymknęłam powieki.

         - Odwiozę cię. - w tym samym momencie odezwał się Horan i Styles, a ja uniosłam zdziwiony wzrok na ich zirytowane wyrazy twarzy. Atmosferę można było kroić nożem. Spojrzałam na Zayna, który zaśmiał się cicho pod nosem, a później moje spojrzenie znów powróciło na chłopaków, którzy ciskali błyskawicami ze swoich źrenic. Wzdrygnęłam się.

         - Hu-huuuu. - skomentował przeciągle Mulat, przygryzając dolną wargę i powstrzymując wybuch śmiechu. - Szkoda, że nie mam popcornu. Historia lubi się...

          - Morda, Malik. - warknął groźnie Harry, a ja aż odsunęłam głowę kilka centymetrów w tył. Wyciągnął ramię w moją stronę i poruszył palcami, nakazując mi podejść bliżej. - Chodź, zabiorę cię do domu.


          I byłam pewna, że wcale nie chodziło tu o mnie. Mieli własny problem, który starali się zatrzeć, udowadniając, który z nich wygra. Pobladłam.





____________
Dajecie mi ostrego kopa! Uwielbiam was tak baaaardzo <3
  + Przez Stylesa, Cloudy i przez Was obleję niemiecki, ale napisałam nowy rozdział i jestem z niego nawet zadowolona. :) A wy? Co sądzicie o całej sprawie Claudia-Perrie? Claudia-Niall? Leila-Liam? Ale jestem mega ciekawa XD
Jeszcze raz - Kocham Was <3

14 comments:

  1. Leila i Liam, o kurcze ale się porobiło :( Swietnie napisany rozdział :)

    ReplyDelete
  2. Fantastycznie. Uwielbiam twoj styl pisania. Choxiaz brakuje mi troche dialogow. To jeden z nielicznych blogow gdzie narracja jest ponad dialogi. Ciemawi mnie jak potoczy sie ta cala historia.

    ReplyDelete
  3. Super :) Moim zdaniem piszesz świetnie-masz talent :D

    ReplyDelete
  4. A więc zaczynając Leila i Liam sama nie wiem co z tego wyjdzie ;( Claudia i Niall ? Hmm też nie wiem , trudno mi opisać , natomiast Claudia i Perrie ooo ale się narobiło ;oo Ja na miejscu Claudii najpierw bym oddała jej w twarz a później zaczęła ją dalej bić i jeszcze by się jej dostało za to że wyzywała no masakra ;/ jak to czytałam to takie emocje :) Rozdział świetny jak zawsze. Chciałabym, żeby czcionka była chociaż odrobinę większa. Dobrze się czyta taką ale czasem mam jakieś dziwne omamy, nie umiem tego opisać i wyjaśnić tzn jak zaczynałam czytać to wszystkie rozdziały na raz i tak mi zaczynały falować rzędy to było dziwne o.O ale to coś takiego jak czasem od słońca się pojawiają przed oczami takie kolorowe plamki. Dobra co ja się tak rozpisałam o.O No więc strasznie mi się podoba to jak piszesz :D Życzę weny na następne rozdziały :D
    Kasia <3

    ReplyDelete
  5. Świetny rozdził :D
    Kocham tą historię ;)

    Aga :)

    ReplyDelete
  6. Boooski !!! Kocham to opowiadanie <3
    Czekam nn ;d
    Xoxo @JustynaJanik3

    ReplyDelete
  7. Fajny :)
    Kiedy kolejny bo już się nie mogę doczekać ? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba jutro okolo poludnia :)
      Trudno mi ocenic, bo u mnie inna godzina xD

      Delete
    2. Aha xD no dobra to czekam :)

      Delete
    3. Jak nie uda mi sie wstawić do 16:00 to bedzie dopiero jutro. : (

      Delete
  8. Wowowwowo! Szczerze, długo zbierałam się na przeczytanie tego rozdziału. Musiałam przygotować sie emocjonalnie. I PROSZĘ BARDZO! Odpowiednim momentem okazała się 11 w nocy, piątkowa noc xD Co do rozdziału/opowiadania, to nie lubie Harrego. Nie mogę tego wyjaśnić, po prostu czuje, że nie chce dobrze. Wolałabym aby była z Niallem, choć w realnym świecie wole Hazze. Może trochę zraził mnie do niego prolog? Nie wiem. Niall jest słodki, Hazza podejrzany, skwituje. Nie mogłam się nie zaśmiać, kiedy opisywałaś bójkę w szatni. Nie to, że mam jakieś rozdwojenie jaźni, czy coś, po prostu DWIE NAGIE DZIEWCZYNY OKŁADAJĄ SIĘ POD SPOJRZENIEM KOLEŻANEK... Cóż, to było.. oryginalne. Szczerze, to liczę, że Claudia postawi sie trochę Harremu, i teraz pojedzie z Niallem. Co do tego uroczego blondynka, to sądzę, że nie jest z nią do końca szczery, jeśli chodzi o to, jak zakończyła się jego przyjaźń z zielonookim. Podsumowując: Świetnie piszesz, jesteś zaskakująco oryginalna, a twoje opowiadanie jest niepowtarzalne! Kiedy następny rozdział?

    ReplyDelete
  9. §wietny. pisz dalej

    ReplyDelete
  10. kocham to kobieto :D , normalnie za hipnotyzowałaś mnie tym ♥ CUDO !!!

    ReplyDelete