Friday, April 25, 2014

Zapowiedź rozdziału 27. Everyone has a story. What's yours? oraz moje przemyślenia (znowu).





















          - Przez te wszystkie wasze dramaty czuję się jak w operze mydlanej. - odsunęłam się natychmiast od Harry'ego, przerywając tym samym pocałunek głośnym mlaśnięciem, kiedy dotarł do mnie głos Liama. - Poważnie, Styles, dziesięć minut temu próbowałeś wywrzeć na mojej dziewczynie litość, a teraz bajerujesz jej kuzynkę? - zaśmiał się gardłowo, siląc się na jak najgłośniejszy ton. - Nie wiem czy można być bardziej żałosnym. - pokręcił głową z niedowierzaniem, a chwilę później utkwił wzrok we mnie, uśmiechając się ironicznie. - Albo głupim.

         - Skończ. - warknął Harry, ale poluźnił uścisk na moich plecach. Jedno ramię opuścił całkiem, dotykając mnie teraz tylko palcami prawej ręki. - Gówno cię to obchodzi, nie mamy o czym więcej gadać.

         Śmiech Liama ponownie uderzył w moje uszy i kątem oka spojrzałam na lokatego, który teraz mrużył groźnie powieki.

         - Oczywiście. - przytaknął. - Ale ze względu na naszą niegdyś zażyłą relację chciałbym zauważyć pewną właściwość. - przekrzywił głowę delikatnie w bok. - Mam mówić przy niej? - wskazał brodą na mnie. - Zresztą po co pytam, dziewczyna zna cię od twojej gorszej strony. Jak już pewnie zdążyłeś się domyślić nie zamierzam bronić twojej dupy w sprawie z Zaynem. Leila też nie, już ja się o to postaram. Choć nie wydaje mi się, żeby było to jakoś wybitnie trudne po tym przedstawieniu, które urządziliście w holu.

         Przegryzłam dolną wargę, będąc w kompletnym szoku. Spojrzałam szybko na Harry'ego, który trochę zbladł, ale szybko odzyskał pewność siebie i spinając mięśnie odwrócił się przodem do Liama i przemierzył krótką odległość między nimi. Stali przez chwilę w zupełnej ciszy i przyglądali się sobie dokładnie, dopóki Liam nie wysyczał:

         - Trzymaj się z dala od Leili, dobrze ci radzę.














________________
Coraz częściej zastanawiam się jakim cudem ja skończyłam liceum i to z całkiem przystępną średnią. (nie pytajcie, bo się nie przyznam, hahaha)
(WCZORAJ ODEBRAŁAM ŚWIADECTWO!)
Większość z was pewnie idzie nową reformą, ale ja wam tu wyliczę coś, żebyście mi zaczęli współczuć, czy coś...
(Ja-największy tuman chemiczny i fizyczny jaki chodzi po tej ziemi)
Ilość godzin w ciągu 3 lat: (około) - podaję w godzinach lekcyjnych!
Chemia: 114h (tylko w 1 klasie)
Fizyka: 114h (tylko w 2 klasie)
Biologia: 114h (tylko w 1 klasie)
Geografia: 114h (w klasie 1 i 2)
Matematyka: 658h (w ciągu całego liceum +dodatkowe h)
Polski: 730h (w ciągu całego liceum + dodatkowe h) R*
WF: 350h (w ciągu całego liceum + hahahahha, JAKIE DODATKOWE?! XDD) - u mnie wf pewnie będzie miał jakoś o połowę mniej, bo ja + ćwiczenia = śmieszny żart i co roku niestety walczę z obowiązkowym 50% :(
Historia: 160h (w ciągu całego liceum + dodatkowe h) R*
WOS: 160h (w ciągu całego liceum + dodatkowe h) R*
Przedsiębiorczość: ok. 35h (tylko w 3 klasie)
Niemiecki: 658h (w ciągu całego liceum + dodatkowe h) R*
Angielski: 180h (w ciągu dwóch lat + dodatkowe h)
WOK: 35h (tylko w 1 klasie)
Religia: 210h (przez całe liceum)
PO: 80h (+PCK i tylko w 1 klasie)

TI: 114h (w 2 i 3 klasie)

R* - poziom rozszerzony.


W sumie w szkole spędziłam ok. 3791h lekcyjnych (bez przerw). Nie zamierzam przeliczać tego na dni, bo po pierwsze godziny lekcyjne trwają 45minut, a po drugie to mi się nie chce i tyle XD, ale wydaje mi sie, że będzie to niecałe 200 (przez całe liceum)

W czasie liceum przytyłam 4kg, a urosłam 2cm :(

Zdążyłam w tym czasie nosić okulary przez jakieś 5 miesięcy i zemdleć 2 razy (w tym wylądować na pogotowiu i dostać zastrzyk w dupkę, ok).
Zyskałam jednego przyjaciela + umocniłam więź z jakimiś 2 bardzo bliskimi mi teraz osobami (chociaż wiem, że jeśli chodzi o tę dwójkę wszystko szlak trafi w czasie studiów)
Zrobiłam prawo jazdy.
Wybiłam palca.
Skręciłam nadgarstek. (nie dziwcie się, że nie lubię wfu...)
Zaliczyłam 3 poważne prace.
Mam za sobą 2 związki.
Byłam na dwóch studniówkach (tyle wygrać) i na wymianie uczniów za granicą.
i uwaga!
W dalszym ciągu nie mam pojęcia co będę studiować i gdzie... (Prawdopodobnie będzie to Frankfurt, ale nie mogę się wciąż zdecydować...)


Nie sądziłam, że aż tak związałam się ze swoją klasą. Tzn lubię ich, są naprawdę w porządku, ale nie sądziłam, że będzie mi ich brakować, cóż... brakuje. Może to przez strach przed maturą, która już za 10 dni albo przez strach przed przyszłością, nie mam pojęcia. Nie czuję się dorosła, jedyne co mi o tym wciąż przypomina to pytanie ekspedientki w weekendowe wieczory "czy mogę prosić dowód?" oraz fakt, że siedzę za kółkiem. Poza tym wciąż biegam w gaciach po dworze, kiedy pada i gram maniakalnie w simsy. 
Nie farbuję włosów, jedynie je prostuję. Maluję tylko rzęsy i nakładam puder, wysokie obcasy noszę tylko na większe okazje albo na imprezy. Jestem dzieckiem! NIE CHCĘ DORASTAĆ :((


Teraz, kiedy tak o tym piszę to przypominają mi się wszystkie klasowe imprezy i cała ta reszta, kiedy musieliśmy zostawać w szkole czasem nawet do 19 i przygotowywać coś w ramach kary albo tego, że byliśmy murzynem tej szkoły i odwalaliśmy całą brudną robotę. Myślę nad wszystkimi tymi ludźmi, których poznałam i cholera... To zajebiście przytłaczające, że rozjedziemy się po całej Polsce, może nawet świecie i zapomnimy o sobie, a nasz kontakt będzie ograniczał się do forum na facebooku, sporadycznych wspólnych wyjść i krótkiego "cześć" na ulicy. Część z nas zostanie prawnikami, część będzie językowcami, część uderza w ekonomię. Za wszystkich będę trzymać kciuki i oby udało wszystko, co planowali. 
(A dzisiaj mam nadzieję, że już wyleczyli kaca po wczorajszej pożegnalnej imprezie, o której wróciłam o 8 rano, hahaha)

Było najlepiej.



A co do moich przygotowań do matury to wciąż tłukę matematykę. Moje dzisiejsze przemyślenia na temat wszystkich dostępnych w internecie arkuszy maturalnych + tych z mojej cudownej, super książki




Tak właśnie, dziękuję. Nie jestem ścisłym umysłem, choć lubię matmę, naprawdę. Tylko że za nic w świecie jej nie rozumiem, no kur*a. 

Do reszty przedmiotów jestem W MIARĘ przygotowana, choć i tak będę tyrać z tym przez całe noce i dnie do 5 maja. A potem będę sikać po nogach, że nie napisałam tego na wystarczającą ilość punktów, żeby dostać się na jakąś porządną uczelnię.

Podsumowując

CHCĘ CHODZIĆ JESZCZE DO SZKOŁY. PIERDOLCIE SIĘ STUDIA.


dziękuję bardzo, dobranoc.



+ Co do rozdziału to nie mam pojęcia kiedy się pojawi. Rozumiecie, prawda? :(


Saturday, April 19, 2014

Wszystkiego najlepszego! :)






Jajek na twardo
królika z kokardą
mokrego Dyngusa
fajnego psikusa
rzeżuchy po pachy
i smacznej kiełbachy!




    Okej... To są tylko życzenia, ale obawiam się, że nie będę w stanie wstawić żadnej nowości przed maturą. Wybaczcie, ale zostały 2 tygodnie, a ja jestem w jeszcze głębszej dupie niż byłam na początku trzeciej klasy (o ile to w ogóle możliwe, czy coś...). Poza tym wokół mnie jest miliard rozpraszaczy, które robią wszystko, żebym tylko nie potrafiła skupić się na niczym. (Nie mam prezentacji na maturę z polskiego i nie zanosi się, żebym ją zrobiła, hehe -,-) Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale wszystko mnie denerwuje. Naprawdę. Nawet pisanie tego posta mnie wkurza, bo ciągle robię jakieś błędy. Poza tym wszystko mnie swędzi i boli mnie kark. FUCK. 

Mam kryzys. To oficjalne.
     

Sunday, April 6, 2014

Dodatek: One day from holidays'11. część 1




Zepsuta kobieta należy do tego rodzaju istot,
 których mężczyźni nigdy nie mają dosyć.
-
O. Wilde





             Niall zazwyczaj lubił długo spać. Lubił, kiedy budził go ruch uliczny za oknem albo starszy brat, który krzyczał na niego, że już dwunasta i że nie zamierza przekopywać całego ogrodu sam. Był typem lenia, który potrafił przeleżeć w łóżku cały dzień z nagrzanym laptopem na nagim brzuchu, jeśli tylko miał taką ochotę. Czasem był pełnym energii młodym chłopakiem, który uwielbiał grać w piłkę i imprezować, a czasem po prostu musiał pobyć trochę sam.

             Ale nigdy nie mógł długo spać, kiedy bawił się trochę 'za dobrze' poprzedniego wieczoru. To właśnie była ta cecha u Horana, której nikt nie potrafił zrozumieć. Im więcej imprezował tym mniej snu na regeneracje potrzebował. Rzecz jasna w przeciwieństwie do reszty świata.
Więc kiedy wybiła dziewiąta rano, a blondyn znudził się już bezsensownym gapieniem się w sufit namiotu postanowił coś ze sobą zrobić. Odwrócił głowę w bok, zerkając na pogrążonego we śnie Louisa, ale szybko zrezygnował z pomysłu brutalnego rzucenia się na niego i zmuszenia do tego, żeby wybrał się z nim na śniadanie. Jak przez mgłę pamiętał, że zabrudził mu wczoraj bluzę własnymi wymiocinami...

             Po lewej natomiast spała Leila. Jej długie, jasne włosy zasłaniały jej połowę twarzy, a jej gorący oddech uderzał w końcówkę jego ramienia. Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym, czy pamiętał jej obecność na ognisku wczorajszego wieczora czy znów zniknęła z Jasonem w tajemniczych okolicznościach, które miały miejsce w krzakach przy plaży.

             Nagle ramię owinięte wokół jej szczupłej talii poruszyło się, mocniej zgarniając ją do uścisku. Leila wypuściła z płuc większą ilość powietrza niż zazwyczaj, ale wciąż nie otwierając oczu posłusznie poddała się chłopakowi. Harry oparł nos o jej szyję i zaciągając się jej zapachem wygodniej ułożył na niewygodnym materacu, który wypadałoby już napompować, bo niemiłosiernie 'stękał' przy każdym ruchu kogokolwiek z nastolatków.

         - Czemu się gapisz, Horan? - mruknął Harry zachrypniętym, porannym głosem, który uniemożliwiał dobre zrozumienie go bez dłuższego analizowania jego mamrotania w głowie.

         - Nudzę się. - odparł blondyn, przesuwając dłońmi po twarzy, a później po poczochranych włosach, które sterczały w każdą możliwą stronę jak każdego poranka. - Jestem głodny. Wstawajcie.

         Leila wydała z siebie przeczące jęknięcie i odwróciła się tyłem do niebieskookiego, szturchając tyłkiem jego biodro, kiedy wtulała twarz w klatkę piersiową Harry'ego. Ten jedynie objął ją mocniej, gładząc po plechach, na co mruknęła z uznaniem, wywołując w Stylesie rozczulający uśmiech.

          - Zobacz co u reszty. - podrzucił Harry, wspominając o grupie przyjaciół z Ohio, których poznali kilka dni temu na plaży. Od razu cała ósemka się polubiła i postanowili rozbić swoje namioty obok siebie i spędzić ze sobą kilka najbliższych dni. - Mia już pewnie nie śpi. - powiedział przez uśmiech, chcąc podjudzić blondyna, robiąc mu trochę na złość.

          - Stul pysk, Loczek. - warknął trochę za głośno, bo sekundę później poczuł mocne kopnięcie w łydkę z lewej strony. - Ała! - żachnął się, wysyłając Leili mordercze spojrzenie, którego nie była w stanie zauważyć.

          - Dajcie mi spać, do cholery! - podniosła głos, kopiąc chłopaka jeszcze raz, tym razem już delikatniej. - Jestem na wakacjach, chcę być wyspana i... - zatrzymała się nagle na co chłopcy posłali sobie zdezorientowane spojrzenia. Niall wzruszył ramionami, a Harry starał się zaglądnąć w jej twarz, którą wciąż skrzętnie chowała w jego torsie. - Chłopcy? - zaczęła cicho, unosząc nagle twarz na kilka centymetrów i unosząc koc, pod którym spała cała czwórka. Harry oparł głowę o dłoń na zgiętym łokciu i patrzył na dziewczynę ze zmarszczonym z niezrozumienia czołem. - Gdzie moja bluzka? - spytała, unosząc brew do góry. Styles roześmiał się na ten widok, kiedy starała się ogarnąć co wokół niej się dzieje, choć jej umysł chyba wciąż pogrążony był w jakiś przyjemnym śnie, skoro całą noc słodko coś mruczała, prosto do jego ucha z rozmarzonym uśmiechem.

           - Może powinniśmy spytać Jasona? - droczył się Horan i ponownie jęknął, kiedy kopnęła go trzeci raz już nie siląc się na delikatność.

           - Nieważne. - marudziła w końcu odsuwając się trochę od Lokatego i kładąc się na plecach. - Daj mi wody. - upomniała się, biorąc od Nialla wypełnioną do połowy małą butelkę wody mineralnej. Przeczesała dłonią włosy zanim ją odkręciła, a materiał koca zsunął się z niej odrobinę, ukazując niemal cały jej odziany w fioletowy stanik biust. Blondyn niemal od razu odwrócił wzrok, napotykając ostrzegawcze spojrzenie Harry'ego, ale nie mógł już powstrzymać drwiącego z tej sytuacji uśmiechu. Kiedy Leila przyssała się w końcu do butelki, ramię Harry'ego z powrotem powędrowało pod ciepły koc, zawijając się wokół jej bioder. Przysunął się bliżej, składając krótki pocałunek na jej żuchwie, sekundę później przenosząc się ze słodkimi całusami na jej szyję i górą część dekoltu.

          - Tak powinnam zostać obudzona! - jej cichy, uroczy śmiech rozbrzmiał w całym namiocie, na dźwięk którego Louis, wciąż śpiąc, poprawił się na swoim miejscu. Niall nagle usiadł, a Styles uśmiechnął się w jej ciepłą skórę, nie zaprzestając pieszczot.

          - Dobra, szybciej umrę z głodu niż was stąd wyciągnę. - marudził blondyn, w końcu podnosząc tyłek i pochylił się nad parą, żeby sięgnąć zza pleców przyjaciela swój portfel. - Idę jeść. - poinformował, szybko odpinając zamek namiotu i wyczołgał się na plażę. Od razu dotarły do nich ciche rozmowy wczasowiczów, którzy przechodzili obok pola i śmiali się z jakiejś historii.

           - Też powinniśmy wstawać. - stwierdziła dziewczyna, odchylając głowę trochę do tyłu, ułatwiając Harry'emu dostęp do swojej szyi. - Znowu nie podadzą nam naleśników! - pisnęła cicho, kiedy chłopak zassał mocno jej skórę, przegryzając ją delikatnie. - Przestań! - upomniała. - Chcę naleśniki, chodź.

           - Możemy iść jutro. - wymamrotał.

           - Mówisz to codziennie! - żachnęła się. - Rusz dupę.

           - Poleżmy jeszcze trochę... - marudził. - Proszę. - Leila przewróciła oczami i z przesadnym znudzeniem opadła miękko z powrotem na niewygodny materac. Kiedy chłopak w końcu odsunął usta od jej skóry oparł się na łokciu i przyglądał się z boku jej twarzy. Uniosła podejrzliwie brew.

           - Co?

           - Chcę cię o coś spytać. - zaczął niepewnie, przesuwając językiem po dolnej wardze i kątem oka upewniając się, że Lou nadal smacznie spał.

           - No?

           - Jak daleko zaszłaś z Jasonem?

           - Słucham?! - zaśmiała się niezręcznie, nie mogąc uwierzyć w pytanie Loczka. - Ty się dobrze czujesz?

           - Po prostu mi odpowiedz. - poprosił stanowczo, nie spuszczając z niej poważnego spojrzenia.

           - Żartujesz, nie? - prychnęła. - Nie zamierzam ci się z tego spowiadać. Są sprawy, którymi nawet przyjaciele nie powinni się dzielić.

           - Przyjaciele. - parsknął ironicznie, na co wysłała mu pytające spojrzenie. - Który przyjaciel całuje swoją przyjaciółkę zaraz po przebudzeniu?

           - To przyjemne. - odpowiedziała gładko, jakby to miało wszystko wyjaśniać. - Przyjaciele sprawiają sobie przyjemności. To wcale nie musi nic znaczyć.

           - Ty mnie nie całujesz. - wypomniał.

           - Będziemy o tym teraz rozmawiać?

           - Może powinniśmy. - warknął, na co dziewczyna mocno zacisnęła wargi.

           Niewiele myśląc położyła małą dłoń na boku chłopaka, zawijając delikatnie palce, żeby przejechać długimi paznokciami po opalonej skórze. Nie lubiła takich dni, kiedy Harry robił się problematyczny i nagle wszystko zaczynało mu przeszkadzać. Nie lubiła, kiedy wypominał jej coś takiego albo kiedy próbował zaciągnąć rozmowę w kierunku związku, który nigdy nie powinien powstać. I ona tego pilnowała.


           Kiedy chłopak wypowiedział ostrzegawczo jej imię szybko położyła dwa palce na jego ustach, skutecznie go uciszając. Podniosła głowę, opierając się na lewej, wolnej ręce i musnęła ustami jego brodę, po której chwilę później sunęła swoimi ostrymi, malutkimi ząbkami. Poczuła na grzywce jak wypuścił z ust powietrze, starając się nie dać ponieść, ale niewiele ją to w tamtym momencie obchodziło. Skoro Harry chciał być całowany, a to równało się końcem jego zrzędzenia to była w stanie to zrobić. Kiedy jej nos odbił się od męskiej szyi, przylgnęła wargami do skóry i zassała mocno, wkładając w to całą siłę, żeby tylko pozostawić po sobie ślad. Domyślała się co teraz działo się w głowie Harry'ego, bo doskonale znała jego stanowisko w całej tej sprawie, ale była zbyt zdeterminowana, by jakkolwiek to na nią wpłynęło.

           - To. - szepnęła i przegryzła płatek jego ucha, na co drgnął nieznacznie. - Nie jest żadne oświadczenie. 

           Chłopak szybko obrócił głowę w jej stronę, starając się trafić ustami na jej własne. Leila uśmiechnęła się litościwie i cmoknęła pospiesznie jego nos, od razu podnosząc się do siadu. Spojrzała na prawo, na śpiącego wciąż nieświadomie Louisa i wypuściwszy z płuc całe nagromadzone w nich powietrze sięgnęła do swojej torby, wyjmując z niej pierwszą, lepszą rzecz. Włożyła na siebie ciemnozieloną bluzkę na ramiączkach i klepiąc jeszcze na odchodnym brzuch Harry'ego wygramoliła się z namiotu tak samo, jak zaledwie kilka minut temu Niall. 






***




            Harry obudził Louisa i oboje wyszli z namiotu, żeby pójść do ich stałej knajpy i zrobić wszystko, żeby ich brzuchy przestały tak irytująco burczeć. Styles czuł się strasznie zmęczony, wczoraj wypił trochę za dużo, spał zbyt krótko i zmuszał się do leżenia na plecach całą noc, żeby tylko Leila miała wygodne miejsce tuż obok niego. Nie winił jej za to, ani nie miał zamiaru tego wypominać, bo wcale go o to przecież nie poprosiła.

            Odruchowo szukał wzrokiem przyjaciół z Ohio, których namiot znajdował się zaledwie kilka metrów dalej od ich własnego. Widział Mię, rozmawiającą o czymś żywo z Jasonem, który obejmował w talii roześmianą Leilę. Harry przegryzł dolną wargę na ten widok i naprawdę naprawdę chciał odwrócić wzrok, ale nie mógł powstrzymać się od masochistycznych myśli, które przedstawiały blondynkę z kimś innym. Zacisnął mocno dłoń w pięść i wepchnął ją do kieszeni dżinsów.

           - Hazz? - usłyszał gdzieś z boku, a później dodatkowo poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.

             Niall uśmiechał się pocieszająco i patrzył na niego tym swoim pełnym zrozumienie spojrzeniem, pocierając jego ramię palcami. Wiedział o wszystkim, co działo się w przyjacielu, ale nigdy tego nie potępiał czy nie oceniał. Po prostu był i rozumiał, i to było w Niallu najlepsze.

           - Wiesz, co o tym myślę, nie? - spytał blondyn, odciągając uwagę Stylesa od pary. - Ona się tobą bawi, Harry, przecież doskonale to widzisz. - wypomniał, na co chłopak uciekł wzrokiem gdzieś w lewo. - To świetna dziewczyna, wyluzowana i w ogóle, ale zdecydowanie nie nadaje się dla ciebie. Otwórz oczy. 

           - Daj spokój...

           - Mamy wakacje, zacznij się, do cholery, bawić! - wyrzucił z siebie, ściągając uwagę plączącego się gdzieś obok nich Louisa, który natychmiast podszedł bliżej. - Mam coś dla was i nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu. - uśmiechnął się konspiracyjnie do przyjaciół, rozglądając się uważnie i wcisnął coś do kieszeni Harry'ego. - Dzisiejszy wieczór wszystko zmieni, obiecuję.

             Gdyby tylko wiedział, co to znaczyło...





_________________
Od jakiś 2 tygodni próbuje napisać rozdział. Niby pierwszą scenę napisałam w końcu od początku do końca, ale kiedy przeczytałam to COŚ co tam powstało moja reakcja:





Dlatego zabrałam się za ten dodatek, który i tak ssie, no ale jest mi tak strasznie głupio, że od ponad miesiąca jest tutaj cisza i no... Macie pierwszą część dodatku! :)

Powód mojego rozbicia i nieobecności?
Matura za 29 dni, koniec roku za 19, za 8 wystawienie ocen. Dziękuję bardzo, dobranoc.
Napiszcie mi proszę, że wciąż ze mną jesteście, bo się załamię :(