Chyba nikogo nie zdziwi, że nie spałam w nocy niemal do czwartej. Moje myśli kłębiły się wokół całej, wczorajszej sytuacji, wokół Justine i Nialla, wokół Leili i Liama, aż w końcu Zayna i Harry'ego. Kiedy tak leżałam wśród swojej filetowej pościeli, pod którą było mi za gorąco, doszłam do jednego, kluczowego wniosku. O czymś nie wiedziałam. Nie wiedziałam o wszystkim, co łączyło ze sobą tych ludzi. Jakbym była za szkłem i żadna nowa informacja nie mogła do mnie dotrzeć.
Dzisiejszy dzień był dniem Obcych. Spokojnie tak mogłabym go nazwać, biorąc pod uwagę dziwaczne zachowanie wszystkich dookoła. Justine uśmiechała się od ucha do ucha, a przecież nie można było jej zaliczyć do tych promyczków słońca, która sprawiają, że twój dzień staje się lepszy tylko dlatego, że na nią popatrzyłeś. Rano w kuchni spotkałam Liama, co już wydało mi się dziwne, biorąc po uwagę fakt, że wczoraj został ewidentnie olany na rzecz Harry'ego przez swoją własną dziewczynę. Co dziwniejsze to właśnie Leila wtulała się w jego bok, podczas gdy on po prostu jej na to pozwalał nie odwzajemniając gestu i patrząc obojętnie przed siebie.
Do szkoły więc pojechaliśmy w czwórkę. Nie miałam okazji, żeby zapytać Justine o Nialla, a nie chciałam rozpoczynać rozmowy przy jej siostrze, bo bardzo różnie mogłoby się to zakończyć. Liam opowiadał całą drogę o rozgrywkach za tydzień i o tym, że Louis panikował za każdym razem, kiedy ktoś wypowiedział przy nim słowo "stypendium". Payne liczył jedynie na swoje własne, naukowe i starał się robić naprawdę wiele, żeby utrzymać dobrą średnią. W pierwszej klasie grał w piłkę razem z chłopakami, ale podczas któregoś z treningów niefortunnie upadł, rozwalając kolano i nie mógł kontynuować gry. Twierdził, że na początku było mu przykro, ale już nie przyzwyczaił i pokochał książki, bo przecież musiał jakoś zadbać o swoją przyszłość.
Kiedy zaparkowaliśmy przed szkołą Leila od razu chwyciła za dłoń swojego chłopaka, a ja z Justine po prostu szłyśmy obok zupełnie nie wiedząc o co chodzi tej parze. Liam ewidentnie po prostu poddawał się dziewczynie, a ona jakby robiła wszystko, żeby wynagrodzić mu wczorajszą kłótnię. Wątpiłam, że pójdzie jej to tak łatwo.
Przekroczyliśmy próg szkoły odruchowo kierując się do tablicy ogłoszeń.
- Co za bezsens! - wyrwało mi się, kiedy przeczytałam plan. - Przyjechałam tu z wami, a przecież nie mam angielskiego! Nie mogę...
- Patrzcie na to. - przerwał mi Liam, wysyłając przepraszające spojrzenie, po czym wlepił je w tablicę. - Skład drużyny w nadchodzących rozgrywkach z Grengeville High. Kapitan Harry Styles? - spytał z zaskoczeniem. - Coś mnie ominęło? Od kiedy Styles znów...
- Może drużyna się o niego upomniała? - zauważyła Leila, wzruszając przy tym ramionami.
- Żeby go przywrócić musiałby podpisać to trener i każdy członek drużyny. A przecież gra tam Horan. - na te słowa cała nasza trójka odwróciła się w stronę, gdzie jeszcze minutę temu stała Justine. Rozejrzałam się po korytarzu, ale nikogo nie napotkałam wzrokiem. Zmarszczyłam czoło i odwróciłam w stronę przyjaciół, których miny wskazywały na równie niedowierzające, co moje.
- Okej, ktoś mógłby mi wytłumaczyć co łączy Nialla z moją siostrą. - marudziła Leila.
- Liam. - usłyszeliśmy gdzieś za sobą i wszyscy jak na komendę obróciliśmy się w tamtą stronę.
Payne mocniej chwycił Leilę w talii, na co uniosłam brwi w górę. W naszą stronę powoli podchodził nie kto inny jak Harry, który wyglądał wyjątkowo jak nie on. Jego włosy były niedbale odgarnięte do tyłu, pod oczami już z odległości dwóch metrów mogłam dojrzeć cienie, a jego powieki były w połowie przymknięte. Był blady i jakiś nieswój, ale postanowiłam tego nie komentować. Spuściłam wzrok na podłogę, kiedy już zatrzymał się przed nami, całą swoją uwagę kierując na chłopaku.
- Musimy pogadać. - powiedział cicho, ale nadal stanowczo. Jego głos był bardziej zachrypnięty niż zwykle i całkowicie pozbawiony emocji. Dash nagle pobladła i nerwowo odgarnęła kosmyk włosów za ucho, a ja nie miałam pojęcia o co może jej chodzić. Liam w odpowiedzi uniósł brwi. - Nie tutaj, na osobności. - mruknął Harry.
- Wydaje mi się, że nie ma takiej sprawy, której nie mógłbyś poruszyć przy mojej dziewczynie. - zripostował Payne, a Harry nie spuszczając z niego wzroku zaczął kontynuować.
- Dyrektor szuka Zayna, a on nie odbiera moich telefonów. Nie mogę go nigdzie znaleźć. Byłem u niego, ale jego siostra twierdzi, że wyszedł. - otworzyłam szerzej oczy, zastanawiając się, co mogło stać się z Mulatem po... wczoraj.
- I co ja mam z tym zrobić? - prychnął Liam. - Wyczarować ci go?
- Dlaczego dyrektor go szuka? - odezwała się niepewnie Leila, włączając tym samym do rozmowy. Harry nawet na nią nie spojrzał, tylko znów odezwał się do chłopaka.
- Nie, kretynie. - przewrócił oczami, zupełnie ignorując wtrącenie mojej kuzynki. - Nie wiem, gdzie jest Perrie, zresztą nawet nie chcę mi się patrzeć na tą laleczkę. Dlatego proszę cię, żebyś coś z niej wyciągnął, wiem, że chodzicie razem na matmę.
- Prosisz? - zaśmiał się cicho Liam, na co Leila szturchnęła lekko jego ramię. - Zżerają cię wyrzuty sumienia, że po raz kolejny ktoś przez ciebie dostaje po dupie. - oskarżył, a Harry zacisnął mocno wargi w cienką linię, tłumiąc w sobie chęć wybuchnięcia.
- Nie obchodzi mnie, co sobie teraz o mnie myślisz, chodzi mi o Zayna. Jeśli się nie zjawi u dyrektora będzie miał dużo większe problemy. Zrobisz to? - spytał, biorąc głębszy oddech.
Przez chwilę panowała napięta atmosfera, a każdy z nich wysyłał ze swoich oczu pięć noży prosto w serce tego drugiego. I trwało to dopóki Liam nie przytaknął, a Harry nie zwrócił się do mnie.
- Z tobą też będą rozmawiać. - powiedział, już dużo łagodniej niż kiedy zwracał się do przyjaciela. - Z każdym z nas. - dopowiedział, wciąż unikając niezrozumiałego spojrzenia Leili. - Doszło do nich, że kasyno wniosło oskarżenie. - Myślę, że dobrze byłoby ustalić wspólną wersję, żeby Zayn nie wkopał się głębiej w to gówno. Ty - znów zwrócił się do chłopaka. - zostałeś z nim na dole.
- Podczas kiedy ty na górze...
- Liam! - wrzasnęłam, chcąc zmusić go do tego, żeby nie kontynuował tego tematu. Oboje wiedzieliśmy co wtedy się działo, a ja naprawdę nie miałam ochoty na...
- Na górze... co? - spytała stanowczo Leila, włączając się do rozmowy. Harry prychnął po nosem, ale się nie odezwał, nie zwracając na nią szczególnej uwagi. Kuzynka spojrzała na mnie przerażonym spojrzeniem, a ja nie wiedząc co robić skuliłam ramiona i uciekłam wzrokiem gdzieś w lewo.
- Ty pierdolony manipulancie! - krzyknęła nagle, wyrywając się z uścisku Liama i popychając mocno zaskoczonego Harry'ego w tył. Chłopak syknął z bólu, łapiąc się za żebra, ale Leila nie zwróciła na to uwagi. - Wczoraj zrobiłeś z siebie pieprzoną ofiarę, a ja jak idiotka w to uwierzyłam, a teraz co?! Byłeś z Claudią! Z moją kuzynką, do kurwy nędzy! - uderzyła go zaciśniętą pięścią w klatkę piersiową. Styles chwycił ją za nadgarstki i odepchnął w stronę Liama, który szybko objął ją tak, żeby nie mogła zacząć się rzucać. Kilka osób przystanęło i utworzyło wokół nas jakąś scenę, jak w teatrze. Wszyscy dokładnie obserwowali nasze poczynania, ale jakoś w tamtej chwili mnie to nie obchodziło. Spojrzałam na Liama, który tak jak ja nie wiedział o co chodzi, a później na Dash, która teraz obrażona pozwoliła swojemu chłopakowi się uspokoić. - Co za gówniarz!
- Bo ty wczoraj zachowałaś się zajebiście dorośle, tak?! - burknął, w końcu po raz pierwszy zwracając na nią uwagę. - Mam cię dość, Leila! Wszystko mi komplikujesz! Robisz mi bezsensowne nadzieje tylko po to, żeby później na moich oczach pokazać mi, że widzisz jedynie Liama! I w dupie mam to, czy Claudia to twoja kuzynka i czy mieszkacie pod jednym dachem! Moje relacje z nią w ogóle cię nie dotyczą.
- I myślisz, że w to uwierzę?! - warknęła. - Po wczorajszym wieczorze?!
- Co stało się wieczorem? - spytał poważnie Payne, ściągając na siebie uwagę wszystkich. Jego głos był spokojny, jakby trzymał go na wodzy. Zwolnił uścisk na ramionach swojej dziewczyny i wbił w nią wyczekujące spojrzenie.
- No, słucham. - podchwycił Harry. - Jestem ciekawy jak z tego wybrniesz.
- Zamknij ryj, Styles. - zażądał Liam, nie spuszczając wzroku z blondynki. - Leila. - upomniał, a ona mocno przegryzła dolną wargę.
- To nie ma znaczenia... - jej głos się załapał i chciała złapać jego dłoń, ale szybko się wyrwał. Do jej oczu napłynęły łzy, a ja miałam ochotę tu i teraz zabrać ją stąd i nie pozwolić, żeby się denerwowała. - Ja... - zaczęła niepewnie, bardzo cichutko, czując na sobie ponaglający wzrok chłopaka. - Pocałowałam go. - dodała szeptem, chcąc przytulić się do boku Payne'a, ale skutecznie się odsunął. Spojrzałam prędko na Harry'ego, ale nie wyglądał na usatysfakcjonowanego, wręcz odwrotnie.
Już wiedziałam. Harry'ego i Leilę coś łączyło. Coś więcej niż tylko przyjaźń i to mnie zabolało.
- I stąd ta cała szopka rano? - spytał równie spokojnie co wcześniej, ale wciąż zachowując między nimi dystans. - Całowałaś tego skurwiela, kiedy ja czekałem na ciebie jak pieprzony frajer, martwiąc się co się z tobą dzieje i czemu się nie odzywasz?!
- Liam...
- Czujesz coś do niego? - spytał, a ona zacisnęła usta w cienką linię. - Co czułaś kiedy byłaś z nim?! - warknął, ponaglając ją do odpowiedzi.
Dziewczyna była bliska płaczu, ale byłam zbyt zdeterminowana, żeby poznać prawdę.
- Tak myślałam... - zaczęła cichutko, pilnując, żeby jej głos się nie załamał. - Tak myślałam, kiedy wczoraj z nim rozmawiałam i miałam to do dzisiejszego poranka. - pociągnęła nosem, szybko ścierając wierzchem dłoni łzę w prawego policzka. - Ale teraz widzę, że on to na mnie wymusił. Chciał, żebym poczuła się winna za to, że kocham ciebie, Liam... - mruknęła, jakby zawstydzona tym wyznaniem. Szybko spojrzałam na Harry'ego, który zaciskał mocno wargi, aż pobielały. - Wiem, co on do mnie czuje, ale wiem też, że jestem z tobą i tylko tego chcę. Znaczysz dla mnie dużo więcej...
Kiedy to wyznała ja nie mogłam wyjść z szoku, zupełnie jak Liam, a Harry po prostu odszedł.
***
Znalazłam go dwadzieścia minut później. Nie miałam pierwszej lekcji, więc spacerowałam po szkole, starając się jakkolwiek zapanować nad myślami, które atakowały mnie z każdej strony. Kiedy moje nogi powiodły mnie na tył szkoły, gdzie zaczynał się las zobaczyłam go. Siedział na stare ławce z łokciami opartymi o kolana i patrzył w dół, dłonie wsuwając w swoje włosy. Odepchnęła go. Coś kiedyś ich łączyło i było to dla mnie tak niewyobrażalnie nierealne, że mogłam to porównać do obecności obcych w mojej piwnicy.
- Harry. - mruknęłam, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Uniósł głowę na chwilę, obarczając mnie krótkim spojrzeniem i... w zasadzie tyle.
Przeczesał palcami włosy i podniósł się szybko ze swojego miejsca. Niepewnie zrobiłam kilka kroków w jego stronę, żeby jakoś zniwelować odległość między nami. Uniosłam delikatnie brodę, chcąc złapać z nim kontakt wzrokowy, a on patrzył prosto na mnie zasmuconymi i przymkniętymi ze zmęczenia oczami. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo był zagubiony. Bolało mnie, kiedy myślałam o tym, jak zakochany jest w Leili, ale bolało mnie równie mocno, kiedy widziałam go w takim stanie. Nawet pomimo tego wszystko, co ze mną zrobił.
- Mogę cię przytulić? - spytałam zawstydzona, ale tylko do momentu, w którym Harry po prostu zgarnął mnie do uścisku i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Oparłam o nią policzek i odetchnęłam ciężko, plącząc dłonie w jego talii. Nie było to zupełnie w jego stylu. Normalnie wyśmiałby mnie i kazał skomleć o jakiekolwiek romantyczne gesty, ale teraz tak ufnie wtulał mnie w swoje ciało i tak bardzo tego potrzebował, że rozpływałam się na to uczucie.
Leila zachowała się jak suka, ale nie dziwiłam się jej w żadnym stopniu. Miała przed sobą zakochanego w sobie Harry'ego i oddanego jej Liama i wybór był dla niej tak oczywisty, że uderzyło to we wszystkich, pozostawiając w osłupieniu. Fakt, nie znałam dokładnie ich historii, ale znałam Harry'ego i naprawdę, naprawdę nie wyobrażałam sobie, że ktoś mógłby doprowadzić go do takiego stanu.
Nie radził sobie z odrzuceniem.
Uniosłam powoli głowę trochę w górę, czekając aż chłopak spojrzy na mnie i pozwoli cokolwiek odczytać z siebie. Był jak otwarta książka, która aż nawoływała do przeglądnięcia pierwszego rozdziału. Zamiast tego dłonią szybko przemierzył przez całą długość moich pleców w górę, aż dotarł do karku, sekundę później dotykając palcami linii mojej szczęki. Był smutny, tak przeraźliwie smutny, że aż mi robiło się gorzej.
Chwycił dwoma palcami moją brodę i spojrzał w lekko zdezorientowane niebieskie oczy, jakby szukając jakiegokolwiek potwierdzenia. Przytaknęłam jednym ruchem głowy, czując po chwili gorący oddech na swoich ustach. Dotknął nosem mojego, delikatnie go trącając, na co przymknęłam powieki i po prostu czekałam. Harry drugą dłoń wplótł w moje włosy, a ja nie zabierałam swoich z jego talii.
Pocałunek był długi, delikatny i tak bardzo niewinny.
A ja po raz pierwszy czułam się potrzebna.
_____________________
Moja wymówka to dwa słowa: Ostatnia klasa.
Słodko pod koniec, nie? Ale tak też czasami musi być :)
Lecę na nockę, a was zostawiam z rozdziałem! :*
Mam nadzieję, że wam się spodoba, ale ostrzegam. To jeszcze nie koniec :)