Zayn stał jak wryty w podłogę, kiedy dotarło do niego, co właśnie się działo. Jego oddech zaczął się natychmiast uspokajać, a uścisk Liama na jego ramionach poluźniać, kiedy ten wyczuł, że jest nerwy opadają. Nie mógł oderwać spojrzenia od żałośnie kaszlącego Harry'ego, który nadal nie podnosił się z podłogi. Chłopak leżał w połowie na boku, pochylając twarz nad niedużą kałużą krwi tuż przed jego nosem. Oparł czoło o płasko leżącą na podłożu rękę i zaciskał mocno powieki. Zayn nie potrafił ocenić z jak wielką siłą i z jakim zaangażowaniem zaatakował przyjaciela, ale widok, który właśnie się przed nim roztaczał zdecydowanie naprowadzał go na odpowiedni tok myślenia. Przesadził.
Dopiero kiedy Styles wypluł kolejną porcję ciemnoczerwonej krwi, która zbierała się w jego ustach wszystko się ruszyło.
- Harry... - szepnęła Leila, ściągając na siebie uwagę wszystkich za wyjątkiem chłopaka z kręconymi włosami, który nadal znajdował się jakby w innym świecie. Nie spuszczała z niego spojrzenia, dopiero po sekundzie decydując się jednak podejść trochę bliżej. Wszyscy byli zbyt zszokowani tym, w jaką furię wpadł Malik, kopiąc i uderzając chłopaka z niekontrolowaną siłą.
Dziewczyna uklęknęła obok zmarnowanej postaci Harry'ego i szybko, nerwowo odgarnęła kosmyk blond włosów za ucho. Jedną dłoń położyła na ramieniu chłopaka, delikatnie je głaszcząc i chwytając materiał koszulki w pięść. Drugą ręką dotknęła jego policzka, pomagając mu unieść twarz.
Zaparło mi dech w piersiach, kiedy dotarł do mnie ten widok. Krew z opuchniętego nosa chłopaka mieszała się z tą, która wypływała z jego uchylonych ust. Oddychał ciężko, a jego powieki nieprzytomnie opadały w dół. Wyglądał strasznie. Połowa jego twarzy pokryta była czerwoną mazią, która niebezpiecznie intensywnie skapywała z jego brody na dłoń Leili i drewnianą podłogę. Przyłożyłam dłoń do ust i poczułam jak moje ciało doznaje jakiegoś paraliżu, bo nic prócz nierównego oddechu nie mogłam zmienić. Dziewczyna przysunęła się do niego jeszcze odrobinę, rozmazując krew na swoich spodniach, ale nikogo to w tamtym momencie nie obchodziło. Szepnęła coś do chłopaka, a on zamiast odpowiedzi znów pochylił się nad podłogą kaszląc i z cichym warkotem zacisnął dłonie w pięści.
Ktoś otworzył drzwi, a do moich uszu dobiegł cichy, kobiecy chichot. Wszyscy jak na komendę odwróciliśmy się w tamtą stronę, widząc roześmianą Justine i... Nialla?
Ich miny zrzedły w tym samym momencie, w którym odezwał się Louis.
- Niall, przyjechałeś samochodem? - spytał szybko, podchodząc do Harry'ego i szarpiąc delikatnie, ale stanowczo jego ramię. Dłużące się wciąż milisekundy rozpalały w moich żyłach ogień. Byłam zdenerwowana, przerażona i nie potrafiłam zrozumieć, co właśnie działo się wokół mnie.
Blondyn pokiwał energicznie głową.
- Co mu się stało?! - prawie krzyknął, wymijając Justine i szybko kucając między Leilą, a Louisem, którzy próbowali pomóc Harry'emu podnieść się z podłogi.
- Później, musimy go stąd zabrać. - poinstruował Tomlinson, który chyba jako jedyny okazywał resztki zdrowego rozsądku. Niall potwierdził szybkim ruchem głowy, okrążając Leilę i łapiąc za lewe ramię Stylesa, przekładając je sobie przez kark i objął go w talii. Chłopak warknął pod nosem na ten niespodziewany, zdecydowanie niedelikatny dotyk, ale pozwolił powoli zaciągnąć się w stronę drzwi, które w odpowiedniej chwili otworzyła im Justine. Chyba nie do końca odzyskał świadomość po tym jak jego głowa z hukiem odbiła się od ściany, pozostawiając na niej biały odprysk. To właśnie wtedy, kiedy Zayn złapał go mocno za barki, odsunął od ściany na kilkanaście centymetrów i z całą siłą popchnął na nią z powrotem lokaty padł na ziemię niemal bezwładnie.
- Jadę z nimi. - rzuciła Leila, kiedy tylko chłopcy przekroczyli próg mieszkania. Zgarnęła szybko z wieszaka ciemnozieloną bluzę i klucze do domu. Liam znalazł się przy niej w błyskawicznym tempie i mocno chwycił za nadgarstek. Dziewczyna spojrzała na niego z dołu z niezrozumieniem wymalowanym na zmartwionej twarzy i ściągnęła w dół brwi. - Co ty...
- To nie jest dobry pomysł. - syknął chłopak przez zaciśnięte zęby tak cicho, że gdybym nie stała tak blisko to pewnie nic, a nic nie mogłabym usłyszeć. Miałam wrażenie, jakby wszystko działo się obok mnie, a ja byłam jakimś pieprzonym obserwatorem, widzem, który ogląda akcję, rozgrywającą się gdzieś w innym świecie.
- Słucham?! - spytała z niedowierzaniem, a na czole Liama pojawiła się pojedyncza zmarszczka.
- Leila, nie chcę się kłócić. Nie możesz... - zaczął tłumaczyć, ale szybko weszła mu z słowo.
- To Harry! - wrzasnęła, na co aż się wzdrygnęłam. - W tej sprawie nie masz prawa mówić mi co mam robić! - krzyknęła, mocno wyrywając się z jego uścisku.
- Jeśli teraz wyjdziesz... - zaczął, ale powstrzymał się przed dokończeniem zdania, widząc jej zdeterminowane spojrzenie i bojową postawę.
- Wyjdę. - poinformowała, wytrzymując jego spojrzenie przez krótką chwilę. - I nie obchodzi mnie jakie masz o tym zdanie. - warknęła, odwracając się gwałtownie na pięcie i wybiegła, zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając nas w osłupieniu i całkowitej dezorientacji.
Co się właśnie wydarzyło?
Rozcięta warga i pęknięte żebro. Poza tym jest nieźle obity i nie chcą go wypuścić. Przeczytałam na głos smsa od Leili i spojrzałam na Zayna, który nie odezwał się ani słowem odkąd chłopcy wynieśli Harry'ego. Siedział na kanapie tuż obok mnie i oparłszy łokcie o kolana schował głowę w dłoniach. Przegryzłam dolną wargę i niepewnie, ostrożnie wsunęłam dłoń na jego udo. Widziałam, że się obwiniał i widziałam też w jakim był stanie, kiedy rzucił się z pięściami na Stylesa. Nigdy nie widziałam chyba nikogo w takim ataku gniewu, a Harry do tego był zaskoczony, więc nawet nie myślał o obronie. Wszystko trwało cholernie krótko, zasługą takiego obrotu sprawy jest celność i siła Malika, którą się popisał. Przeraziło mnie to wszystko, to jak lokaty desperacko łapał wdechy i jak krew bulgotała w jego ustach, kiedy wydychał powietrze. Liam sprzątnął wszystkie ślady bójki i oprócz odprysku na ścianie nie pozostało z niej już nic oprócz przesiąkniętego krwią ręcznika papierowego w koszu na śmieci.
Zayn od razu opuścił jedną dłoń i łapiąc nią mojee palce ścisnął delikatnie na znak, że docenia to, że byłam obok. Zmarszczyłam czoło, bo przecież nigdy nawet porządnie ze sobą nie rozmawialiśmy.
- Powiedz Liamowi, że czekam na zewnątrz. - mruknął, jeszcze raz ściskając moją rękę po czym szybko wstał z kanapy i skierował się w stronę drzwi. Spojrzałam z niezrozumieniem na Justine, która tylko siedziała cicho w fotelu i także nie odezwała się ani słowem. Zdziwiło mnie to, że pojawiła się tu z Niallem, ale nie miałam teraz głowy do tego, żeby to wyjaśniać.
Wstałam z miejsca, odprowadzając Mulata do drzwi i rzucając mu pokrzepiający uśmiech, na który nie odpowiedział. Zamknęłam za sobą delikatnie drzwi, jakby wypruta z jakichkolwiek emocji po tym wyczerpującym wieczorze. Skierowałam się więc od razu do kuchni, w której siedział samotnie Liam, ale nikt nie miał odwagi, żeby wcześniej sprawdzić co u niego.
Siedział na szerokim parapecie, który zazwyczaj zajmowała jego dziewczyna, kiedy gotowałyśmy razem albo po prostu siedziałyśmy tu z herbatą przed szkołą i gadałyśmy o czymś, co w ogóle nie miało sensu. Odsunął fioletową poduszkę na drugi brzeg. Spojrzał na mnie smutno i szybko uciekł wzrokiem gdzieś w prawo.
- Zayn czeka na zewnątrz. - powiedziałam cichutko, spodziewając się jakiejkolwiek reakcji, ale nic prócz ciszy mi nie odpowiedziało. Przemierzyłam więc tych kilka kroków i wcisnęłam się na miejsce tuż obok niego. - Liam?
- Mam dość. - mruknął, wypuszczając głośno powietrze z płuc. Odchylił się trochę do tyłu, opierając plecy o chłodną szybę. - To tak jakbym musiał się nią dzielić. - wyznał, a jego głos nabrał na gniewie. - Zawsze. Zawsze, kurwa, on jest gdzieś obok. - warknął, przeczesując dłonią krótkie włosy, jakby starając się uspokoić. - Nieważne co bym robił to ona wciąż będzie za nim i zawsze wybierze jego. - prychnął, zagryzając mocno dolną wargę, a ja po prostu słuchałam. - Nie wierzę, że kiedyś mi się to podobało... Ta chora relacja. To było fajne, że wszyscy tak się ze sobą trzymaliśmy, wiesz... Mój najlepszy kumpel dogadywał się z moją dziewczyną, ale teraz wydaje mi się jakbym to ja był tym trzecim. Zgadnij kto pierwszy dowiedział się o jej ciąży? Kto wiedział o jej planach? Zresztą sama widziałaś kto przyprowadził ją dzisiaj do domu. - spojrzał na mnie z uniesioną ciekawsko brwią, a ja spuściłam wzrok na swoje kolana. - No właśnie. Harry pierdolony Styles zawsze gdzieś się kręci. - pokręcił z niedowierzaniem głową po czym odchylił ją jeszcze bardziej do tyłu, a na jego uśmiech wpełzł uśmiech, który sekundę po tym przerodził się w szczery, głośny śmiech. Zmarszczyłam czoło, zastanawiając się, czy z jego głową wszystko okej, ale szybko zaczął znów mówić. - I wiesz co? Jestem zadowolony, że Zayn właśnie tak go potraktował. Cholera, idę teraz do niego i podziękuję. Sam mogłem zrobić to już dużo wcześniej, bo to jak teraz zachowuje się Styles jest po prostu śmieszne. Koniec ze skakaniem wokół niego jak posłuszny piesek, pierdolę to. - warknął na końcu i zerwał się z miejsca nawet nie odwracając się w moją stronę.
I to był początek końca.
***
Leila
- Nie musisz mnie odprowadzać, mam do przejścia dziesięć kroków. - prychnął Harry, kiedy wyszłam za nim z samochodu Louisa.
Puściłam tę uwagę mimo uszu i wzdrygałam się za każdym razem, kiedy chłopak zrobił jakiś niefortunny krok i odruchowo dotykał miejsca, gdzie jego żebro było pęknięte. Marszczył wtedy brwi i zaciskał usta, a ja naprawdę nie mogłam patrzeć jak dzieje mu się coś złego. Dodatkowo w tym momencie byłabym skłonna przejąć trochę jego cierpienia na siebie. Było mi strasznie żal patrzeć na niego w takim stanie, gdzie oboje nawet nie wiedzieliśmy o co chodziło.
Odwrócił się przodem do mnie, kiedy stanęliśmy przed drzwiami jego domu.
- Wracaj do Payne'a. - warknął, a ja wypuściłam głośno z płuc powietrze.
- Nie bądź taki. - szepnęłam cicho, spoglądając w jego zmęczone i przymknięte oczy.
- Jaki?! - niecierpliwił się.
- Przestań robić wszystko, żebym czuła się winna. - poprosiłam, przegryzając nerwowo dolną wargę.
Harry cicho się zaśmiał, a w tamtym momencie moje serce stanęło.
- Błagam cię... - zironizował. - Wolisz Liama, dotarło. Możesz już iść, poważnie. Nie chce mi się prowadzić tej śmiesznej rozmowy.
- Harry, Liam był... - zaczęłam, czując jak do moich oczu napływają łzy. - Przecież dobrze wiesz, że gdyby nie...
- Gdyby nie co?! - warknął, przerywając mi wpół słowa. - Gdybyś się nie zakochała to byłabyś ze mną? To chcesz powiedzieć?! Przestań zmyślać, Leila. Zachowaj tą resztkę godności i przestań wciskać mi jakieś kocopoły. Wracaj do swojego chłopaka i daj mi w końcu spokój. Nie zwodź mnie tak, do kurwy nędzy! - podniósł głos, a kiedy zauważył jak przymykam powieki i wsuwam zaciśnięte dłonie we włosy trochę odpuścił. - Idź już, okej? - odetchnął ciężko, kiedy mimo wszystko stałam przed nim uspakajając szalejące we mnie emocje. - Odrzuciłaś mnie, więc się tego trzymaj, dobra? Powiedziałaś mi "nie". Więcej niż raz. - wypomniał, a ja zacisnęłam usta w cienką linię, w ogóle nie spodziewając się, że mógłby tak na mnie działać. - Nie dałaś mi nawet pieprzonej szansy.
- Harry... - jęknęłam cichutko.
- Idź do niego. - mruknął pod nosem, kładąc już dłoń na klamce drzwi wejściowych. - Nie chcę, żebyś teraz się przede mną płaszczyła i przepraszała. Mam to gdzieś.
- Nie mów tak. - poprosiłam, robiąc pół kroku w jego stronę. - Nie możesz... - pociągnęłam żałośnie nosem, a po moim policzku spłynęła łza. - Nie możesz zachowywać się tak, jakby wciąż ci zależało. Skrzywdziłam cię, wiem o tym i naprawdę żałuję, że to wszystko potoczyło się właśnie tak, ale nie możesz mi tego wiecznie wypominać. To i tak już nie ma znaczenia.
- Oczywiście, że nie ma znaczenia... - prychnął z niedowierzaniem. - Bo moje zdanie w tej sprawie nigdy nie miało znaczenia! Zdecydowałaś za nas oboje.
- Jestem w ciąży! - krzyknęłam, płacząc już teraz na dobre. Łzy lały się strumieniami z moich oczu, mój oddech stawał się coraz bardziej niespokojny. Harry mocno chwycił mnie za ramiona i delikatnie potrząsnął. Zacisnęłam mocno powieki.
- To nic nie zmienia, jasne?! - mówił już dużo ciszej, ale równie niespokojnie i chaotycznie, jedynie jego ton odrobinę złagodniał. - Chcę tego tak samo jak wcześniej. Nieważne, że teraz jesteśmy od siebie tak zajebiście daleko! We mnie nic się nie zmieniło, rozumiesz? Chciałbym znowu kiedyś obudzić się obok ciebie i czekać aż zaczniesz się do mnie przytulać i pozwolisz, żeby było już tak po prostu. Wiem, że kochasz Liama, wiem to, kurwa, ale ja nie umiem o tym zapomnieć. Było wiele dziewczyn po tobie, ale z żadną nie mogło mnie łączyć coś więcej, bo żadna nie jest tobą! Żadna nie będzie taka jak ty, a ty nawet nigdy nie pozwoliłaś mi się pocałować... - ostatnie zdanie już prawie wyszeptał, na co powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w te jego, tak bardzo zielone i tak bardzo szczere w tamtym momencie, że moje serce zakuło.
Wyrwałam się z jego uścisku i niewiele myśląc po prostu to zrobiłam. Potrzebowałam tego w tamtej chwili tak, jak potrzebuje się powietrza. Stanęłam na palcach i łapiąc jego twarz w dłonie dotknęłam ustami jego rozchylonych ze zdziwienia warg. Powiedział wszystko, co w tamtej chwili musiałam usłyszeć, a ja nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Harry dopiero po chwili oddał pocałunek z całą swoją zaborczością. Wsunął dłonie w moje włosy i złapał mocno, chcąc zatrzymać mnie przy sobie, a ja poczułam jak moje serce spada gdzieś na dno. Poczułam gorący język na swojej dolnej wardze, więc od razu ją rozchyliłam. Nigdy nie myślałam o tym jak całuje Harry, nigdy nie widziałam nas w takiej sytuacji. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że jego usta mogą być tak miękkie i tak ciepłe, i że z taką pasją będzie mnie całował. Wiedziałam, że nie powinnam, że było to tak cholernie złe, ale musiałam.
- Leila... - chciał coś powiedzieć, kiedy wreszcie się od siebie odsunęliśmy, żeby móc zaczerpnąć powietrza. Pokiwałam szybko przecząco głową i przerwałam mu krótkim, przelotnym pocałunkiem zanim całkiem się odsunęłam, stając na całych stopach. Pogłaskałam go jeszcze po prawym policzku, zanim starłam wszystkie łzy ze swoich policzków. Nie mogłam zdobyć się na podniesienie wzroku, to było ponad mnie. Odwróciłam się szybko, zanim mogłabym jeszcze zmienić zdanie i wrócić do niego. Przyspieszyłam kroku, zatrzymując się dopiero przy drzwiach pasażera samochodu Louisa, który miał idealny widok na całą sytuację ze swojego miejsca. Wczołgałam się na fotel i zamknęłam drzwi, chowając twarz w dłoni i za wszelką cenę próbując się nie rozpłakać.
- Po prostu jedź, Lou.
Więc Louis się nie odezwał.
______________
Wiem, że miał być w czwartek, ale w czwartek się nie wyrobiłam. Wiem, że miał być w piątek, ale w piątek nie dałam rady go dokończyć i wiem, że miał być w weekend, ale odrobinę przesadziłam i dzisiaj naprawdę nie byłam w stanie skończyć go o normalnej porze.
(za kilkadziesiąt minut będzie poniedziałek, czyli załapałam się jeszcze na weekend, prawda? :) )
Wiem, że miał być w czwartek, ale w czwartek się nie wyrobiłam. Wiem, że miał być w piątek, ale w piątek nie dałam rady go dokończyć i wiem, że miał być w weekend, ale odrobinę przesadziłam i dzisiaj naprawdę nie byłam w stanie skończyć go o normalnej porze.
(za kilkadziesiąt minut będzie poniedziałek, czyli załapałam się jeszcze na weekend, prawda? :) )
Podzielony na części, bo napisanie kolejnych scen by mnie przerosło na ten moment, a nie chciałam, żebyście dłużej czekały.
Nie zabijajcie Leili, proszę! :D
Nie zabijajcie Leili, proszę! :D
+Wszelkie pytanie do mnie/do postaci na asku :)
xxxx
xxxx